Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ali
–Cole,jużmaszkłopotyzoddychaniem.Wciąż
krwawisz.Ruchpobudziłkrwiobieg.Noimasznasobie
szorty.
Przesunąłpomniespojrzeniem.
–Ali-gatorzemasznasobietylkopodkoszulek.
Znówtażelaznadeterminacja.
–Ztobąubokuniebędęmogładziałaćszybko.
Koniecdyskusji.Wystawiamysiętutajnastrzałjak
kaczki.
Skrzywiłsię.
–Dobra.Tylkouważaj,booszaleję.
Pocałowałamgo,szybkoimocno.Poczułam
naodsłoniętejskórzeukąszeniezimnegopowietrza,
kiedywyszłamzwozu.Mojestopyzmieniłysięwciężkie
głazy,alezdołałamutrzymaćszybkietempomarszu,
idącpośladachkrwiwiodącychodrozbitegowozu
dodrzewazobdartąkorą.Dalejprowadziłyśladybutów
oodpowiednimrozmiarze;ichgłębokośćodpowiadała
muskularnemuciężarowiGavina.
Urywałysięnagle.
–Gavin!–zawołałam,ryzykujączwrócenieuwagi
Animy.Wszystko,bylepomócprzyjacielowi.–Toja,Ali.
Brakodpowiedzi.Nawetgłosuowadów.
Taciszamniezabijała.
–Gavin.Proszę.
Iznówcisza.
Potokłez.Nicwięcejniemogłamzrobić.Pobiegłam
zpowrotemdosamochodu.Colebyłbledszy,aresztki
sił,jakiejeszczezachował,najwyraźniejgoopuszczały.
–Jakiśślad?–spytał.