Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naglewrazzpodmuchemciepłegopowietrzadotarłdomnie
zapacheleganckichkobiecychperfum,którebyłytaksamoidealnejak
noszącajedziewczyna.Ijeszczejakiśinnyobcy,nieconiepokojący
aromat.Zapachjejbrata.
Cotaksterczyszjaksłupsoli?zapytałaMatylda,alebyłatak
piękna,żeonieśmielonaniepotrafiłamwydobyćzsiebieanisłowa.
Miałamnadzieję,żekiedydorosnę,będęchoćtrochętakładnajak
ona,chociażwiedziałam,żetoprawieniemożliwe.Odruchowo
przejechałamdłoniąposwoichostrzyżonychnapaziaciemnych
włosachispojrzałamnapatykowate,białejakśniegnogi.
Zrobilicicoś?BratMatyldyskupiłnamnieuwagę.Nagle
zacząłprzeszkadzaćmifakt,żenieznamjegoimienia.
Przezchwilęwytrzymałamprzeszywającespojrzeniejegozimnych,
niebieskichoczu,aleszybkospuściłamgłowęiwykonałamnią
przeczącygest.
Niemożeszbyćtakasłaba,rozumiesz?Jeśliktóryśznichjeszcze
kiedyśbędziecidokuczał,postraszichmną,jasne?
Podniosłamgłowęiznównapotkałamparęoczu.Miałam
wrażenie,żemojesercezaczynanierównobić.Niemalczułamnanim
przygniatającyciężartegospojrzenia.
Niepowinieneśzawracaćsobiegłowytymdzieciakiem.
Wracajmydośrodka.Matyldawsunęłarękępodramiębrata
iprzelotnienamniezerknęła.
Onajużniejestdzieciakiem.
Przełknęłamślinę.Jegospojrzenienaglesięzmieniłoicoś
miprzypominało.Tataczasamipatrzyłtaknamatkę,kiedysporo
wypił.Mówiłmiwtedy,żepowinnamiśćdoswojegopokojuiwłączyć
sobietelewizję,boonimamabędąbardzozajęci.
Towszystkokiedyśbędzietwoje.Toiowielewięcej.Jaknie
będziesztwarda,innizjedzącięnaśniadaniekontynuowałchłopak.