Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nodobrze,ruszamy.
Mamaskręciławprawoikumojemuzdumieniunaprawdę
starałasięprzekroczyćbarierędźwięku:zmieniałacochwilapas
ruchu,trąbiłanainnesamochody,siedziałaimnazderzaku.
Byłampodwrażeniem.Podczastychnielicznychlekcjijazdy,
jakichmiudzieliła,byłakłębkiemnerwów,cosprawiało,
żeijazachowywałamsiępodobnie.Nigdyniewybrałyśmysię
wdłuższątrasęinieprzekroczyłyśmyprędkościczterdziestu
kilometrównagodzinę,nawetpozagranicaminaszegoosiedla.
Całyczastrajkotała,ajakontrolowałamzegarekwkomórce.
Minutyupływały,ażwkońcuminęłoichdziesięć,bez
jakiegokolwiekincydentu.Pozostałotylkodwadzieścia.
Tatasiedziałznosemwlepionymwokno,jegoniespokojny
iprzyspieszonyoddechzostawiałnaszybieśladpary.Może
podziwiałgóry,dolinyibujnezielonedrzewawblaskulatarń,
zamiastwypatrywaćpotworów.
Tak.Jasne.
–Ijakmiposzło?–wyszeptałaEmmawmojąstronę.
Ścisnęłamjejdłoń.
–Byłaśniesamowita.
Zmarszczyłaczoło,ściągającciemnebrwi,ajawiedziałam,
ocochodzi.Podejrzliwość.
–Przysięgasz?
–Przysięgam.Poruszyłaświdowniędożywego.Wporównaniu
ztobąinnedziewczętabyłydoniczego.
Zakryłasobieusta,żebystłumićchichot,ajadorzuciłam,
boniemogłamsiępowstrzymać:
–Tenchłopak,któryztobątańczył,chciałcięchybazepchnąć
zesceny,żebyludziewkońcuspojrzeliinaniego.Słowodaję,
wszystkieoczybyłyskupionenatobie.
Tymrazemnieudałojejsiępowstrzymaćwesołości.
–Uważaszwięc,żekiedysiępotknęłamowłasnestopy,
towszyscytozauważyli.
–Potknęłaśsię?Jakto?Toniebyłozaplanowane?
Przybiłazemnąpiątkę.
–Dobraodpowiedź.
–Kochanie–zwróciłasięmamadoojca.Wjejgłosie
wyczuwałosięnapięcie.–Włączjakąśmuzykę,dobrze?
Oho.Pomyślałam,żechceodwrócićuwagętatyodokna.
Wychyliłamsięispojrzałamprzezprzedniąszybę.Notak.
Zbliżaliśmysiędocmentarza.Przynajmniejniebyłożadnych