Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zapanowaćnadśmiechem,dochwili,gdyktóraś
wypowiedziałamagicznesłowo,ponowniewprawiającenas
wruch:„Taniec”.
Żałowałam,żeniemogęwtymmomenciezawołać:„Stop-
klatka!”izmienićcałejtejsceneriiiuczestnikówgry.Ależycie
niejestgrą,prawda?
TANIEC.
Unieśliśmysię,przekręciliśmywpowietrzuiuderzyliśmy
oasfaltdachemwozu,potemznówsięprzekręciliśmy.Uszy
wypełniłmidźwiękrozdzieranegometalu,pękającegoszkła
ikrzykówprzepojonychbólem.Ciskałomnąnafoteludoprzodu
idotyłu,miałamwrażenie,żemózgzamieniasięwpapkę,gdy
ciałemwstrząsałyuderzenia,pozbawiająctchuwpiersiach.
Kiedywkońcuwylądowaliśmy,byłamtakoszołomiona,tak
otumaniona,żezdawałomisię,jakbyśmywciążbyliwruchu.
Przynajmniejkrzykiucichły.Słyszałamtylkodzwonienie
wuszach.
Mamo?Tato?Cisza.Żadnejodpowiedzi.Em?
Iznowunic.
Zmarszczyłamczołoirozejrzałamsięwokółsiebie.Wzrok
miałamzamglony,czułamcościepłegoimokregonapowiekach,
alemimowszystkowidziałamdośćdobrze.
To,cozobaczyłam,zdruzgotałomnie.
Krzyknęłam.Mamabyłapociętanakawałki,jejciałooblepiała
krew.Emmaspoczywałabezwładnienaswoimmiejscu,głowę
miałaprzekrzywionąpoddziwacznymkątem,policzekrozdarty.
Nie.Nie,nie,nie!
Tato,pomóżmi.Musimywydostaćjezsamochodu!
Cisza.
Tato?
Zaczęłamgoszukaćiuświadomiłamsobie,żenie
magowwozie.Przedniaszybazniknęła,onsamzaśleżałbez
ruchunakawałkachszkłakilkametrówdalej.Nadjegociałem
stałotrzechludziwidocznychwblaskureflektorów.
Nie,toniebyliludzie,jaksobieuświadomiłam.Niemoglibyć
ludźmi.Odznaczalisięobwisłą,ospowatąskórąimielinasobie
brudne,postrzępionełachmany.Włosyzwieszałysięstrąkami
zplamiastychczaszek,azębywydawałysiętakostre,gdy...
gdy...rzucilisięnamojegoojcaizniknęliwjegownętrzu,
byunieśćpochwiligłowyi...i...pożeraćgo.
Potwory.