Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zwykle,prawiecodziennie,choćwolęuważać,
żetosporadyczneokazje.
Odproguzasysamniewir,znajomypuls,przydymiony
gwar.Ktośkrzyczymojeimię,ktośmacha,śmiejesię
domnie,wyciągająsięczyjeśręce,pierwszaszklanka
płyniezgracją,jakwzwolnionymtempie,wmojąstronę.
Jużniemaodwrotu.Dlaczegomiałbybyć?Przecieżjest
świetnie,otochodziło,jestbosko.Terozmowy,pomysły,
szalonepla​​ny,śmiechyitańce.Tylkotutaj,tylkoznimi.
Nielubięzegarów,unikamichwtakichmiejscach,
siadamtyłemdopełnejwyrzututarczy.Niesądzę,żeby
minęłozbytwieleczasu,alezawszeprzegrywam,zawsze
jestemdotyłu.Jestzbytpóźno.Wtoalecieprzyłapuję
mojątwarznacałkowitymbrakuwyrazu.Jakbymnie
miaławniejmięśni,wszystkozwisa,choćwmoimwieku
niemacozwisać.Pusteoczy,najgorszetopuste
spojrzenie,śmiertelnezmęczenie.Poniedawnejperfekcji
makijażuniezostałślad.Niemamsiłynatakąsiebie
patrzeć,niechcętakiejsiebieznać.Odwracamgłowę
iprawieudajemisięprzywrócićwmiaręludzkigrymas.
Spinamsię,wiem,żemuszę,zarazwyjdęztegokibla,
zarazmniezobaczą,muszęwyglądać.Znowu
przesadziłam?!Niewiem,jaktosięstało,którakolejka
otymprzesądziła?Możetamieszankasłodkichwódek?
Mogłamsiętrzymaćklasyki…Dodomu.
Booożeee,jak
jamamwrócićdodomu??!