Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
METAMORFOZY
Układamwłosyibach,znikapółszklaneczki.Muszęsię
zniminaszarpać,więcnieżałujęsobienagrody.
Nakładammake-up,kolejnyłyk.Puder,róż,pociągam
haust.Ostreczarnekreskinapowiekachwymagają
sporouwagiiconajmniejdwóchłyków,pojednym
nakażdąpowiekę.Tużprzedrzęsamimuszędorobić
drinka.Potemjeszczeczerwieńnawargiigotowa
jamogęruszyćnapodbójświata.Wszystkodziejesię
dośćszybko.Musi,zanimalkoholzaczniespowalniać
ruchyiodbierzeniezbędnąprecyzję.Rękaniemaprawa
drgnąć,makijażwyglądajakodszab​​lonu,idealnie.
Równiestaranniedobieramstrójtoistotnyelement
całejgry.Umiemto,wiem,żerobięwrażenie.Perfumy,
raczejciężkie,zmęskąpieprzowąnutą.Takielubię,
aprzyokazjitylkotakieprzebijąsięprzezzaporę
knajpianegozaduchuioparównocy.Biżuteria,którą
następnegodniajakzwyklebędęnerwowotropić
wzakamarkachtorby,ubrań,dzwonićpoznajomych.
Portfelzgotówkąprzezorniewtakichmiejscachnie
używamkartprzynajmniejnatrzykolejki,wieczóritak
przeważniesięrozkręcawdobrąstronę.Dorzucam
dotorbyjakieśkieszonkowewydaniepoezjitrudnej
amrocznejalboCioranaczyKierkegaarda,dlagłupiego
szpanu,cojednakzawszedziała.Gotowadowyjścia.Jak