Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
formy,alewzięłaowocłowówsiostrzeńcaizbliżyłasię
znimdolampy.
Cotota​kiego?za​py​tała.
Ptaki,jakwidzisz,kochanacioteczkoAnielo
od​po​wie​działPi​tou.
Azdatnetodojedzenia?podchwyciłażywostara
panna,którajakodewotkabyłanaturalniestrasznie
ła​koma.
Czyzdatnedojedzenia!powtórzyłPitou.Pewno,
żezdatne,toćtomaszkiidrozdyprze​cież.
Agdziejeukra​dłeś?...
Nieukra​dłem,alezła​pa​łem.Naba​gnie.
Cotojestba​gno?
Pitouspojrzał,mocnozdziwiony,naciotkę.Niemógł
uwierzyć,abymogłobyćnaświecietakgłupie
stwo​rze​nie,któreniewie​dzia​łoby,cotoba​gno.
Cotoba​gno?po​wtó​rzył.Noba​gnotojestba​gno.
Tak,alejaniewiem,cotota​kiego.
PonieważPitoubardzobyłwzględnynawszelkie
nie​świa​do​mo​ści,ob​ja​śniłza​tem:
Bagnojesttobłotowlesie,dokołaktóregoobsadza
sięgałązkizlepem;gdyptakiprzychodząpić,natosię
ła​piąikwita.
Nacosięła​pią?
Nalep.
Aha!rzekłaciotkaAnielateraztorozumiem,ale
skądwzią​łeśpie​nią​dzenato?
Pieniądze?zawołałzdziwionyPitou,
żegoposądzanooposiadaniemamonypieniądze,
ciotkoAnielo?
Tak.