Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
topra​wienajednowy​cho​dzi,bozo​sta​łemwy​pę​dzony.
Przepraszamodrzekła,śmiejącsięBillotbrakpanu
przy​jem​no​ściopła​ki​wa​niapaniAnieli.
IKatarzynaznowuzaczęłasięśmiaćwnajlepsze,
coobu​rzyłoPi​tou.
Czypaniniesłyszała,żemniewypędza?zawołał
zroz​pa​czony.
Tymle​piejrze​kładziew​czyna.
Szczęśliwapani,pannoBillot,żesiętakśmiaćjesteś
wstanie,dowodzito,żenieszczęściabliźnichnierobią
napaniwra​że​nia.
Aktóżtopanupowiedział,żecięnieżałuję,ale
gdy​byśmiałpraw​dziwezmar​twie​nie?...
Żałowałabymniepaniwtakimrazie?...Aleczyżpani
niewie,żejaniepo​sia​damżad​nychśrod​kówdoży​cia?
Tymle​piejrze​kładziew​czyna.
Tymlepiej?...powtórzyłaprzecieżjeśćtrzeba,
jaza​wszeje​stemgłodny.
Aczyniechcepanpra​co​wać,pa​niePi​tou?
Pracować,jak?PanFortiericiotkaAnielaciągle
mipowtarzali,żeniejestemdoniczegozdolny.Ach,
gdybymnieoddalidoterminu,dojakiegorzemieślnika,
zamiastkierowaćnaksiędza.Bezwarunkowo,panno
KatarzynorzekłPitou,zruchempełnymrozpaczy
bez​wa​run​kowo,ja​kieśprze​kleń​stwociążynademną.
Niestety!powiedziałazewspółczuciemmłoda
dziewczyna,boznałatakdobrzejakwszyscysmutną
historięPitoujestwtym,comówisz,trochęprawdy,
kochanypanieAniele;ale...dlaczegoniepróbujesz
jed​nejrze​czy?
Jakiej?zapytałPitou,czepiającsię,jaktonący