Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iblondynkiowymiarachPameliAndersonniedla
scenarzystów.Nawetniedlareżyserów.Aledla
producentów.Jeślitak,totrzebaimzostać
producentami,couprościtrybzamawianiawłasnych
scenariuszy.Niemówcjużopodzialezyskówznagród,
fe​sti​waliioczer​wo​nychka​brio​le​tach.
Tochybanictrud​nego,prawda?
12.
TymczasemwWarszawie,wluksusowymapartamencie,
AdamB.nadalwalczyzeswoimciałem.Terazwłaściwie
nicjużgonierusza,apochwiliprzestajesłyszećpoza
falującymszumemjakikolwiekdodatkowydźwięk.
Widziteżcorazmniej.Jeszczemożeskupićwzrok
naczymś,coblisko.O,terazwidzimałąłyżeczkęleżącą
naśrodkupo​koju.
Właśnierozpiąłspodnie,abyijezrzucić
zezmęczonegociała.Aleniedochodzidosofy.Niemoże
teżsięgnąćpilota.Niejestnawetwstaniewyciągnąć
prawejdłonibojegorękajużniesłuchamózgu.Nagle,
niespodziewanie,jakbymusięskończyłozasilanie
dochodzącedociała.Spodnie,jużnietrzymane
iniezapięte,spadają,aonsamdziwniewolnoopada
nako​lana.Klękajakw
slowmo​tion
.
Cośdziw​negodziejesięteżzjegowzro​kiem.
Wszystkostajesięmałoostre,jakieśjednowymiarowe,
szareibure...
Męż​czy​znajed​nakstarasięra​to​waćostat​kiemsił.
Iwtedywywracasięnapodłogę.Szczęście
wnieszczęściu,żezarzucagonieopodaljużleżącej
nadywaniekomórki,którejwcześniejniemiałsiły