Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Max.
Wiem.Wodpowiedzidostałcichy,namiętnyszept
doucha.
Momentalniespojrzaławstronępokoju,wktórymjej
synwygodnieleżałnakanapie,rozbawionyfilmem.Przez
chwilęzastygławbezruchu,jakbyoczymśmyślała.
Oczymtakdumasz,Reynir?zainteresowałsię
Max.
Wiesz,jesteśprawdziwymfacetemstwierdziłabez
namysłu.
Takmisięzawszezdawało.
Haa…ajamamszalonypomysł.
Szalony?Przytakim„mrozie”możnanawet
zwariować.
Hee,takmyślałam…możepójdźmydomnie?
Wetrójkę?
Nie,tylkotyija.
Hm,jesteśjakplastermiodu:krystalicznieidealna
ilepiszsięodcukru.
Wow!Jeszczetakiegokomplementuniedostałam.
Nie,bonigdyniepoznałaśprawdziwego
niedźwiedzia.
Nie!zaprzeczyła,namiętniezwilżającprzytym
usta,apochwiliprzekorniedodała:Abardzotego
pragnę.
Max,nabierającwpłucawymieszanegozjej
perfumamipowietrza,wycedził:
Ostrzegam,misiebardzogroźne.Wgwałtownych