Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Max.
–Wiem.–Wodpowiedzidostałcichy,namiętnyszept
doucha.
Momentalniespojrzaławstronępokoju,wktórymjej
synwygodnieleżałnakanapie,rozbawionyfilmem.Przez
chwilęzastygławbezruchu,jakbyoczymśmyślała.
–Oczymtakdumasz,Reynir?–zainteresowałsię
Max.
–Wiesz,jesteśprawdziwymfacetem–stwierdziłabez
namysłu.
–Takmisięzawszezdawało.
–Haa…ajamamszalonypomysł.
–Szalony?Przytakim„mrozie”możnanawet
zwariować.
–Hee,takmyślałam…możepójdźmydomnie?
–Wetrójkę?
–Nie,tylkotyija.
–Hm,jesteśjakplastermiodu:krystalicznieidealna
ilepiszsięodcukru.
–Wow!Jeszczetakiegokomplementuniedostałam.
–Nie,bonigdyniepoznałaśprawdziwego
niedźwiedzia.
–Nie!–zaprzeczyła,namiętniezwilżającprzytym
usta,apochwiliprzekorniedodała:–Abardzotego
pragnę.
Max,nabierającwpłucawymieszanegozjej
perfumamipowietrza,wycedził:
–Ostrzegam,misiesąbardzogroźne.Wgwałtownych