Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pojawiąsięwMontecatiniizobaczącięzniemowlakiemnarękach?
–zapytała,starającsięuspokoićoddech.
–Pomyślą,żedoczekałemsięwnuka.–Zaśmiałsię.
–Samwidzisz,żetotrochęabsurdalne.–Pociągnęłanosem.
–Any,sytuacjafaktyczniejestażniewiarygodna,alejesteś
doskonałąmatką,ajawłaśniedostajęszansę,żebystaćsięponownie
ojcem,którymwcześniejnigdyniebyłem.Andreęwychowywały
ValentinazLaurąisztabobcychmiludzi.Nieuczestniczyłemwjego
pierwszychsłowachikrokach.Dopierokiedystałsiępełnoletni,
uświadomiłemsobie,ilestraciłem.
–Jegopełnoletnośćrównieżzpremedytacjąprzegapiłeś–rzuciła.
–Any,dorastałemwmałoliberalnejspołeczności–tłumaczyłsię.
–Giorgio,mamyXXIwiek,aweWłoszechpanujądemokracja
iwolnośćwyboru.–Nieodpuszczała.
–Wszystko,oczymmówisz,tostanyumysłu.Niełatwojest
zażegnaćducha,wktórymsiędorasta.Mniewychowywałamoja
rodzina,aniepaństwo–odpierałatak.–Jakwidzisz,uporządkowałem
większośćspraw,równieżtychświatopoglądowych–dodałnadwyraz
poważnie.
–Bojęsię,Giorgio.–Spojrzałanamężczyznę.
–Any,życietrzebabraćjakbykazarogi,bezobaw.Jesteśjedną
znajodważniejszychkobiet,jakiepoznałem.Podjęłaśryzykowejścia
wrelacjęzemną,zmieniłaśmnie.Czegosięboisz?
–Tego,żetowszystko,cosiędzieje,będziekolejnąmydlaną
bańkąwmoimżyciu,poktórejpęknięciuniebędępotrafiłasię
pozbierać.
–Any,niechcęskładaćobietnic,alemożespróbujmypodjąć
wspólneryzyko.Poukładaćto,cosiędzieje,nadaćtemuprawdziwy
sens–mówił.–Niemyślałaśnigdyostworzeniuzemnąpoważnego
związku?Niezastanawiałaśsię,jakbytobyło?