Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Otobie,Giorgioszepnęłamudoucha,kąsającjedelikatnie.
Matkomojegodzieckamruknąłzzadowoleniem.Nie
prowokuj,muszęjechaćpoNina.
Jedź,jedź,nieprowokuję.Marzę,żebysięodświeżyć,więc
uciekamnagórę.Chybamiwybaczą,jeżeliniepojawięsiędziś
wpracy.Ściągnęłaustawwąskąkreskę.Ach,Giorgio,nie
wtajemniczajmynarazienikogowtematciąży.Zaczekajmydobadań
podwunastymtygodniu,naktórechciałabympoleciećdoPolski.
Spoważniała.
Oczywiście,Any.Zrobimy,jaksobieżyczysz.Zobaczymysię
później,wpadnępociebieokołodwudziestejirazemzNinem
pojedziemynakolacjęrzucił,drapiącsiępogłowie.Wzaistniałych
okolicznościachprzyjazdprzyjacielabyłmukompletnienienarękę.
ZwyklekiedyMarsellawpadałdoMediolanu,ichwieczornewyjścia
niekończyłysięzarazpokolacji,atrwałydorana
wniezobowiązującymtowarzystwiepięknychkobiet.
NiemaszochotypoplotkowaćzNinempomęsku?zapytała,
ubierającpalcamiwypowiedzianesłowawcudzysłów.
Wielokrotnieprzerobiliśmyjużwszystko,comożnabyłoomówić
pomęsku.Uśmiechającsięfiluternie,powtórzyłjejgest.
Gio,mogęspróbowaćuwierzyć,żemojetowarzystwoniebędzie
dlawaskrępujące,ijeżelibardzocizależy,todobrze,bądź
wieczorem.
Zależy,bardzozależypotwierdził.Będęokołodwudziestej
dodał,posyłającjejbuziaka.
Udała,żegołapie,schowaładokieszeni,obróciłasięnapięcie
iruszyławstronębramy.
BliźniakibyłypodopiekąAndrei,którywrazzGiorgiemspędził
wapartamenciecałąnoc.Borderwdomupoczułasiędoskonale.
Tematciążyprzysłoniłydzieciaki,opowiadającezpasjąohistorii