Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I.
–Będziemymielidziecko–powiedziałcicho,przenoszącwzrok
zeswoichmokasynówkuniebu.Przymknąłoczy,odchylającgłowę
dotyłu.
Dziewczynastanęłaobok,opierającsiępośladkamiolśniącą
wsłońcukaroserięsamochodu.Przełknęłagłośnoślinęiutkwiła
spojrzeniewbetonowejpłyciechodnika,poktórejdługimkorowodem
wędrowałyczarnemrówki.Carusosięgnąłpopapierosa,którego
zpaczkiwyciągnąłwargami,ijedynietrzymałgowustach.
–Niezapalisz?–szepnęłazduszonymgłosem,chcącprzerwać
nieznośnąciszę.
–Nie,niechcępalić…–zaczął.–Niechcępalićprzydziecku
–dodał,ujmującpalcamipapierosajakdostrzepnięciapopiołu,
poczymwykonałgest,jakbyzaciągałsięnimpowtórnie.
–Giorgio,todziecko…Janiejestemgotowa,żebyznowubyć
wciąży–wymamrotała,chociażniebyładokońcapewna,
codokładniechciałapowiedzieć.Rozsądneułożeniemyśli
wirracjonalnejsytuacji,wktórejtkwili,niebyłomożliwe.Zawszelką
cenęstarałasięudźwignąćobezwładniającejąpoczuciewiny.
–Jakietomaterazznaczenie?Jużwniejjesteś–rzuciłoschle,nie
patrzącwjejstronę.
Niechciała,żebymilczał,alekażdejegosłowowypowiadane
wtensposóbpaliłojejserce.Każdamyślociąży,mimopoczątkowego
entuzjazmu,któregoprzezułameksekundydoświadczyławgabinecie,
powodowałatępybólgłowy.Wiedziała,żeniemożemuwprost
powiedzieć,żeniechcetegodziecka.Zresztąwtymmomenciesama
niebyłapewna,czegochce,aczegoniechce.Wewnętrzniebyła
kompletnierozdartaipełnasprzeczności.Gdybymogłacofnąćczas,
kazałabymusięzabezpieczać.Jakmogłabyćtaknaiwna?Miała