Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skończyłamosiemnaścielat,atenchłopakjestconajwyżejrokalbo
dwalataodemniestarszy.Każdybyzauważył,jakijestprzystojny.
Nagłowiemapełnociemnych,dzikichloków,któreopadają
munaczoło,przezconiemogęzobaczyćoczu;maprostynosiostre
rysy.
Masaemocjizagnieżdżasięwmoimbrzuchu.Szybkoodwracam
wzrok.Dobra,powinnamskupićsięnatym,coważne.
Jak,docholery,tenkoleśznalazłsięwmoimsamochodzie?
Oraz,cojestjeszczepilniejsze:jakmamgostądwyciągnąć?
Tenchłopakowzrościemetrosiemdziesiąt,którynieprzestaje
chrapaćwmoimsamochodzie,kompletniepokrzyżowałmiplany.
Powinnamjużbyćwsupermarkecie.Patrzęnaniego,przygryzając
wargę,izastanawiamsię,czymamgoobudzić,czynie.Manasobie
dżinsy,któreidealnieleżąnabiodrach,ibluzęzkapturem.Aleto,
żepodobamisięjegostylubierania(iżejestprzystojny),wcalenie
oznacza,żejestnieszkodliwy.
Przysuwamsię,żebylepiejmusięprzyjrzeć.Wtedyznajduję
odpowiedźnawszystkiemojepytania,mamtużprzedmoimi
oczami:jegotelefon.
Zasnął,trzymającgowdłoni.Jegorękajestułożonawtakisposób,
żetelefonleżynazagłówku.Najlogiczniejbyłobywyjąćgoodstrony
bagażnika,alezamekzacząłszwankowaćwzeszłymtygodniu,więc
niechcęryzykować.Zaciskamusta.Tofatalnypomysł,aleniemam
innegowyjścia.Takczyinaczej,chybamatwardysen.Przyodrobinie
szczęścianieobudzisię.
Damradę.
Niezastanawiamsiędłużejiwsadzamnogędośrodka.Nabieram
powietrzaiodpychamsię,znajdujęsięnasiedzeniu.Umieszczam
kolanomiędzyjegorozłożonyminogamiinakazujęsercu,bysię
uspokoiło,bozarazwyrwiemisięzpiersi,ajednocześniewyciągam
się,jaktylkomogę,żebydosięgnąćtelefonu.Kiedymuskam
goopuszkamipalców,zdajemisię,żesłyszęchórśpiewający
Hal
le
lu
jah.
NaglePanPijanyporuszasięweśnie,ajegorękaopadapod
własnymciężaremilądujeobokmojegokolana.Podskakujętak,
żeuderzamgłowąosufitsamochodu.Choćzrobiłamsobiekrzywdę,
ledwoczujęból,bowtejchwiliniemyślęjasno.Jestemuwięziona
międzyjegokończynamiiwpadamwpanikę.Muszęsięstąd
wydostać.Natychmiast.Cofamsięniezdarnie,opierającrękęgdzie
popadnie,bezzastanowienia.Kiedywreszciemamnoginaziemi,