Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
założonyminapiersi,wsiądę.Dajęsobiekilkasekund,żeby
przetworzyćto,cosięwłaśniestało.Tadziewczynamanierównopod
sufitem.
Takczyinaczejwsiadamdosamochodu.
Wporządku.Wzdychamizapinampas.Mojenogizadługie,
więcszukamuchwytupodfotelem,żebygoprzesunąć.
Maianamnieniepatrzy.Jestbladainerwowowbijasobie
paznokciewramiona.Jeszczechwilęwcześniejpomyślałbym,
żetozmojejwiny,alewątpię,żebypozwoliłamiprowadzić,gdyby
myślała,żezrobięjejkrzywdę.Takbardzoboisięjeździć?Jateż
byłemzestresowany,kiedyzrobiłemprawojazdy,alenigdydotego
stopnia.
Dobrzesięczujesz?pytam.
Wzdrygasięnadźwiękmojegogłosu.Wyglądatak,jakbyzaraz
miaładostaćatakupaniki.Przełykaślinęikiwagłową,choćwiem,
żerobitotylkopoto,żebymprzestałdopytywać.
Jedźostrożnieprosi.
Jasne.
Straszniedziwnadziewczyna.
Niemówięnicwięcejimanewrujęautem,żebywrócićnadrogę.
Milczymyprzezkolejnepięćminut.Maiatylkopatrzyprzezokno,
spięta,zrękamiwciążzałożonyminapiersi,ajarzucamjej
ukradkowespojrzeniainerwowobębniępalcamiwkierownicę.Trudno
misięskupić,kiedysiedziobok.Zanimwyszliśmyzjejdomu,ledwo
ufałaminatyle,żebypozwolićmiwsiąśćdoswojegosamochodu,
aterazchce,żebymprowadził.Cokolwieksięzniądzieje,musitobyć
cośpoważnego.
Iniesądzę,żebyciszapomagała.
ByłaśkiedyśwLondynie?
Spinasięjeszczebardziej.Patrzęnaniąkątemoka,apotemznowu
skupiamsięnadrodze.
Nieodpowiadakrótko.
Notopowinnaś.Napewnocisięspodoba.Patrzynamnie
zniedowierzaniem.Wszystkimsiępodobadodaję.
Sceptyczniemlaszczejęzykiem,alepoprawiasięnasiedzeniu
iprzysuwasięniecobliżej.
Słyszałam,żetobardzosmutnemiasto.
Cóż,zdoświadczeniawiem,żeniewartowierzyćplotkom.
Tymprzykuwamjejuwagę.Naszczęściechybajużprzestałamyśleć
otym,cojakmisięwydajemartwi.