Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jesteśwrogonastawiona,Maia.Możnabypomyśleć,żemnie
podrywasz.
Przykromi,aleniejesteśwmoimtypie.
Ta,jasne.
Faceci,którzyudajątwardzieli,dlamnieśmieszni.
Powstrzymujęuśmiech.
Próbujeszzranićmojeego?
Prawdaboli.
Uważasz,żeudajętwardziela.Cóż,niejestźle.Taknaprawdę
uważam,żetointeresujące.Odchylamsięnaoparcieiuśmiecham
kpiąco.Ponieważonanieodpowiada,postanawiamjejjeszczetrochę
dogryźć.Powiedz,robiłaśmizdjęcia,kiedyspałem?Napewno
obkleisznimiswójpokój.
Nie,agdybymjezrobiła,topoto,żebypokazaćpolicji.
Znowutosamo.
Spędzimyrazemdużoczasu.Byłobydobrze,gdybyśprzestała
traktowaćmniejakprzestępcę.
Niewiem,czynimjesteś,czynie.
Tojużnaprawdęmniewkurza.Widzę,żemocnościskakierownicę
inieprzestajenerwowozerkaćwlusterkowsteczne.Jestspięta,odkąd
wyjechaliśmy.Awięctoprzezemnie?Wyobrażamsobie,żewoń
alkoholuniezbytpomogłamiwywrzećpozytywnewrażenie,noiod
wczorajniebrałemprysznica.Niebyłopublicznejtoaletywtym
przeklętymautobusie,doktóregomusiałemwsiąśćpijanyiktóry
zostawiłmniepośrodkuniczego.
Gdyotymterazmyślę,uzmysławiamsobie,żenieprzeglądałemsię
też.Opuszczamosłonęprzeciwsłoneczną,żebyprzejrzećsię
wlusterku,alewtejsamejchwiliMaiaskręca,gwałtowniezjeżdżając
zdrogi,izatrzymujesamochódnapolnejścieżce.Sercewalimijak
młot.Co,docholery…?
Zanimzdążęzapytać,wysiadazautaiokrążaje,żebyotworzyć
drzwizmojejstrony.Zaczynammyśleć,żemnietuzostawi,aleona
wypala:
Typrowadzisz.
Co?mamroczęoszołomiony.
Typrowadzisz.Nojuż,ruszajsię.
Niereaguję,więcciągniemniezaramię.
Liam,proszę.
Widzącjejdesperację,reagujęiwysiadam.Maiabłyskawicznie
zajmujemojemiejsce.Potemzamykadrzwiiczekazrękami