Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mojerozkojarzeniesprawiło,żezeszytwyślizgnąłmisię
zręki,agdysięschyliłam,abygozłapać,wtymsamym
czasierękaJasonasięgnęłaponiego,takżenaszedłonie
spotkałysięwpowietrzu.
Och…westchnęłamtrochęzdezorientowana.
Przepraszam,tomojawina.Uśmiechnąłsię
nieśmiało.Wiesz,nigdyniemieliśmyokazji
porozmawiaćdłużej.Aterazbędziemyrazempracować
nadprojektem…więcmoże…
Nastałachwilaciszy.Zjegotwarzymożnabyło
wyczytać,żejesttrochęzestresowany.
Może…?powtórzyłamjegosłowa.
Możetodobrymoment,żebyspędzićtrochęczasu
razemilepiejsiępoznać?zapytał,anajegotwarzy
pojawiłsięnieśmiałyuśmiech.
Hmm…świetnie!wyszeptałam,apotem
zapytałam:Atakwłaściwie,dlaczegomnieuratowałeś?
Zmieniłamtemat,próbującwyjśćzniezręcznej
sytuacji.
Hm…Pomyślałtrochę,zanimodpowiedział.
Zaczerwieniłsię,cododawałomujeszczewięcej
uroku.Jasonbyłbardzoprzystojny,niemniejniżKyle,ale
miałinnytypurody.Jegokasztanowobrązowewłosy
natleśniadejkarnacjiiciemne,czarneoczymogły
niejednądziewczynęprzyprawićoszybszebicieserca.
Wyglądemprzypominałsurferazfilmówdlanastolatek.
Jasonbyłrównierozpoznawalnywszkole,coKyle.Kiedyś
nawetsięprzyjaźnili,aleteraztojużprzeszłość.Ztego,
comówiliwszyscydokoła,poróżniłaichwspólna