Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naplaży,samaprzybasenie,samawrestauracji.Wszędziesama.
Samolotpodchodziłdolądowania.Przezoknozauważyłazarys
zielonejwyspyotoczonejturkusowąwodą.Napokładzierozległysię
głosypełnezachwytu.Nataliijednakznówchciałosiępłakać.
Odwróciłagłowę,byniktniezauważyłjejłez.Przezzaszkloneoczy
zobaczyłaniewyraźnieniewielkibiałymonastyrzsiedemnastego
wieku,wysuniętydumniewmorze.Prowadziładoniegobetonowa
grobla.Znałatenwidokzfotografii:tojedenznajbardziej
rozpoznawalnychpunktówwyspy.Musiałaprzyznać,żemonastyr
rzeczywiścieprezentowałsięniezwykledumnie.Śnieżnabiel
kontrastowałazbłękitembezkresnegomorzainieba.Totamturyści
tłumniepodążająkażdegodnia,bypodziwiaćifilmowaćlądujące
samoloty,przelatująceniemalżetużnadichgłowami.Nataliateż
planowałaprzyjechaćtuzTomkiem,sfilmowaćokolicę,zrobićtrochę
zdjęć.Malowniczywidokzaoknemsprawił,żechoćprzezchwilę
poczułasięszczęśliwazupełniejakbytenmałybiałybudyneknatle
wschodzącegosłońcawołałdoniej:„Witaj,Natalio!Cieszęsię,
żetujesteś”.Dziewczynauśmiechnęłasiędoswoichmyśli.
Samolotzakołowałnadwyspąostatniraz,Nataliizakręciłosię
wgłowie.Pochwilibylijużnapasiestartowym.Spodziewałasię
gromkichoklaskówdlapilota,żetaksprawnieibezpiecznie
wylądował,alezawiodłasię.Naoglądałasięrelacjizlądowań
samolotówitamzawszepasażerowiebilibrawopowylądowaniu.
Tymczasemtutajwylądowaliwciszy.
WitamypaństwanaKorfu.Jestszóstadwadzieściadwieczasu
lokalnego,temperaturanazewnątrzwynosidwadzieściaosiemstopni
Celsjusza.Życzymypaństwuudanychwakacjirozległsięgłos
stewardessy.Uśmiechałasięuprzejmie,alewyrazjejtwarzysprawiał
wrażenie,żezazdrościpasażeromurlopu.Samaprzecieżzagodzinę
malotpowrotny.Nawetniezdążypooddychaćgreckimpowietrzem.
Drzwisięłagodnieotwarłyipasażerowiewpośpiechuzaczęli
opuszczaćpokładsamolotu,jakbyobawialisię,żegdzieśsięspóźnią.
Aprzecieżichwakacjedopierosięzaczynały!Nataliapoczekała
chwilęnaswoimmiejscu.Nielubiłasięprzepychać.Dopierokiedy
wprzejściuzrobiłosięniecoluźniej,podniosłasięzmiejsca
iprzewiesiłaprzezramiętorebkę.
Gdytylkowyszłanazewnątrz,uderzyłowniągorące,wilgotne
powietrze.Mimowczesnejporywjednejchwilioblałasięklejącym
potem.Wzięłagłębokiwdech.Pachniałoinaczej…Samaniewiedziała
jak.Inaczejpoprostu.Jakaśmieszankadusznego,wilgotnego