Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oliwier,odezwijsię…ponagliłamnie.
Acomampowiedzieć?Niepotrafiszsiępogodzić
ztym,czegosiędowiedziałaś.Niejestemjużdlaciebie
tym,kimbyłem.Wzruszyłemramionami.
Upraszczasz…odpowiedziała,poczymwestchnęła
ioparłasięokrzesło.Kiedyostatniotosiępowtórzyło,
zrozumiałam,żejategonieudźwignę.Poprostunie
jestemgotowasięztymzmierzyć.
Ajajestem.Zdecydowanie.
Uśmiechnąłemsięszerokoiwypiłemresztkęprosecco,
apotempodniosłemrękę,byzawołaćkelnera.
Karolina,jeśliktośtucośupraszcza,totymkimśnie
jestemja.Naprawdęniemamdociebiepretensji.Nie
chceszzemnąbyćpotymwszystkim,więcrozumiem.
Zastanawiamsiętylko,czemupostanowiłaśmiotym
powiedziećdopierotutaj?Niemogłaśtegozrobićprzed
urlopem?Albojużponim?Niewiem,zrobiłosię
niezręcznie.Itolekkomówiąc.Nachyliłemsię,bydodać
niecociszej:Iococichodziłoztymwczorajszym
seksem?Tobyłonapożegnanie,czyjak?
Przestań…Pokręciłagłową.Niechodzioto,
żeniechcę…
Wiem,nieudźwigniesztegowszystkiegowtrąciłem
zirytowany,bozaczynałamniedrażnić.Niemusiszsię
powtarzać.Czasaminaczłowiekaspadatakawiedza,
którejniejestwstanieznieść.Dlategoodpuść.
Powiedziałem,niemampretensji.Jestemjakijestem.
Pewnychkwestiiniezmienię.
Kelnerstanąłprzynaszymstolikuiobdarzyłmnie