Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BAL
Zrywająsięprzestraszeni,rozglądająsięotępiałymwzrokiem,strząsają
grubymirękamiinsektyirobakizrozpiętych,nagichtorsów,wstająiwkładają
spodnie.
-Niechnotylkospojrzę,czynieusmażyłemsobietyłkawtakiupał-mówi
jedenznich,oglądającsięzasiebie.Obajmokrzyodpotuiwyglądają,jakby
spaliwwilgotnejstodole.
Młodychłopak,któregokońmaprzyczepionydobokudrewnianycebrzyk,
stoiprzybramieirozmawiazestarymmężczyzną,ubranymwszabasowyal-
pagowychałat.Tamtenpatrzynastajennegozgóryimówi:
-Niebierzwięcejwody.Wystarczy!Jużoddwóchtygodniniezamiatałeś
mipodwórka,rewirowyjużmiwypisałmandat.Oj,źlepostąpiłem,polegając
natobie.
-Alereb1Eli-prosichłopak-janiejestemwinny.Byłemwpodróży.Prze-
cieżniemogłemspecjalnieprzyjechać,bypozamiataćpodwórze.
-Powinieneśbyłmitopowiedzieć.Wtedynieczekałbymnaciebie.
RebElijestniskim,chudymŻydemotwarzygładkiejjakpergamin.Przy
każdymwypowiedzianymsłowiemachadziesięćrazyrękami.Jestjednocze-
śniewłaścicielemdomuijegostróżem,bynieoddawaćzarobionychpieniędzy
gojowi.Pozatymjestnajzwyczajniejwświecieskąpy.Mimoswoichsiedem-
dziesięciupięciulatdalejpracujeprzywarsztacietkackimjedenaściegodzin
dziennie,wyrabiająctaniątkaninę.Ojegoskąpstwiekrążąprzeróżnehisto-
riepocałymprzedmieściu,pocałychBałutach.Amimowszystkocieszysię
szacunkiem,bopopierwsze,mówisię,żemadużopieniędzy;podrugiejest
zawszeczysty,jegoubranieiwszystkouniegowdomulśnijakwlusterku;po
trzeciemasyna,studenta,którystudiujewKijowieizatydzień-dwamawrócić
jakolekarz.
Ten„tydzień-dwa”ciągniesięjużwprawdzieodośmiulat,astudent
wciążniewracajakolekarz,alewszyscytutajwierzą,żewróciibędziejedy-
nymżydowskimlekarzem,któregowydałyBałuty.Ludzierozmawiająonim
zeznajomymiiżałują,żestudiujewtakdziwnymkraju-Kijowie,żeniemogą
gozobaczyć,powiedzieć„dzieńdobry”,anadewszystkopokazaćświatu,że
takmarnaipodłauliczka,któraniemachodnika,aninawetlatarni,mogła
wydaćlekarza.
1
Reb-tradycyjnytytułgrzecznościowywjidysz,odpowiednikpolskiegookreślenia„pan”.
11