Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
inogi.Kobietawwymyślnąfryzuręwplotłabiałewstążki.
Vincentpodbiegłiuściskałichwylewnienapowitanie.
Byłopółgłowyniższyodkobietyiocałągłowę
odmężczyzny.KendrazSethemzbliżylisię,bylepiej
przyjrzećsięnieznajomym.Traskpodszedł
domiejscowychiuścisnąłimdłonie.
–NazywamsięCamira–odezwałasiękobieta
dowszystkichprzybyszy–atomójbratBerrigan.Nie
zwracajcienaniegouwagi.Mabudyńzamiastmózgu.
–Przynajmniejniejestemmędrkiemzjadowitym
językiem–odparłtamtenzeswobodnymuśmiechem.
Dłońopierałodużynóżprzypiętydopasa.
–Odwieziemywasdodomu–ciągnęłaCamira,
puszczającsłowabratamimouszu.–Proponuję,żeby
paniepojechałyzemną,inaczejjegosmródwas
wykończy.
–Faceciniechjadązemną–zgodziłsięBerrigan.
–Wprzeciwnymraziezanimdotrzecie
doObsydianowegoPustkowia,straciciepoczuciewłasnej
wartości.
–Aninachwilęnieprzestajeciesobiedokuczać
–zaśmiałsięVincent.–Nicsięniezmieniło,odkąd
wyjechałem.
–Atyciąglejesteśrozmiarówtermita–droczyłasię
Camira,wspinającsięnapalce.
Kendrazauważyła,żemłodakobietamananogach
barwnesandałyzlśniącymikamykami.
–Fajnemaszbuty.
–Te?–Camirauniosłastopę.–Samazrobiłam.Mówią,
żeoryginalnazemnieAborygenka.
–Ajamówię,żepowinniśmyjużjechać,zamiast
paplaćoobuwiu–jęknąłBerrigan.–Ciludzie
sązmęczeni.
–Wybaczciebratu–przeprosiłaCamira.–Zwykleprzy
gościachniewypuszczamygozklatki.
Wspólnieprędkozaładowalibagażedodżipów.
ZgodniezsugestiądwójkikierowcówTrask,Tanu,Seth
iVincentwsiedlidowozuBerrigana,natomiastKendra,
EliseiMarapojechałyzCamirą.Aaronzostałprzy