Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
inogi.Ko​bie​tawwy​myśl​nąfry​zu​ręwplo​tłabia​łewstąż​ki.
Vincentpodbiegłiuściskałichwylewnienapowitanie.
Byłopółgłowyniższyodkobietyiocałągłowę
odmężczyzny.KendrazSethemzbliżylisię,bylepiej
przyjrzećsięnieznajomym.Traskpodszedł
domiej​sco​wychiuści​snąłimdło​nie.
NazywamsięCamiraodezwałasiękobieta
dowszystkichprzybyszyatomójbratBerrigan.Nie
zwra​caj​cienanie​gouwa​gi.Mabu​dyńza​miastmó​zgu.
Przynajmniejniejestemmędrkiemzjadowitym
ję​zy​kiemod​parłtam​tenzeswo​bod​nymuśmie​chem.
Dłońopie​rałodużynóżprzy​pię​tydopasa.
OdwieziemywasdodomuciągnęłaCamira,
puszczającsłowabratamimouszu.Proponuję,żeby
paniepojechałyzemną,inaczejjegosmródwas
wy​koń​czy.
FaceciniechjadązemnązgodziłsięBerrigan.
Wprzeciwnymraziezanimdotrzecie
doObsydianowegoPustkowia,straciciepoczuciewłasnej
war​to​ści.
Aninachwilęnieprzestajeciesobiedokuczać
zaśmiałsięVincent.Nicsięniezmieniło,odkąd
wy​je​cha​łem.
Atyciąglejesteśrozmiarówtermitadroczyłasię
Ca​mi​ra,wspi​na​jącsięnapal​ce.
Kendrazauważyła,żemłodakobietamananogach
barw​nesan​da​łyzlśnią​cy​mika​my​ka​mi.
Faj​nemaszbuty.
Te?Camirauniosłastopę.Samazrobiłam.Mówią,
żeory​gi​nal​nazemnieAbo​ry​gen​ka.
Ajamówię,żepowinniśmyjużjechać,zamiast
paplaćoobuwiujęknąłBerrigan.Ciludzie
zmę​cze​ni.
WybaczciebratuprzeprosiłaCamira.Zwykleprzy
go​ściachniewy​pusz​cza​mygozklat​ki.
Wspólnieprędkozaładowalibagażedodżipów.
ZgodniezsugestiądwójkikierowcówTrask,Tanu,Seth
iVincentwsiedlidowozuBerrigana,natomiastKendra,
EliseiMarapojechałyzCamirą.Aaronzostałprzy