Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sa​mo​lo​cie,żebywy​ko​naćnie​zbęd​nyprze​gląd.
Camiramocnowcisnęłagaz.Silnikryknąłijejdżip
wyskoczyłnadrogęjakopierwszy.Kendraspojrzała
wsteczfacecikrztusilisięodkłębówkurzu.Pojazdów
zotwartymdachemnajwyraźniejniestworzonozmyślą
ojeź​dziewko​lum​niepogrun​to​wychszla​kach.
Camirapędziłanierównądrogą.Dżiptrząsłsię
ipodskakiwał.Ostrowymijałanajwiększedziury
ikamienie,niezważającnatumanypyłuwzbijane
wtrakcietychmanewrów.Drugipojazdzostałtrochę
ztyłu,takabykurzzdą​żyłprzednimopaść.
MimowyboistejtrasyKendrastarałasięrozglądać
pojałowejokolicy.Nagiekamienieisplątanekrzewy
sprawiałyrównieniegościnnewrażenie,cokrajobraz
ZaginionejGórywArizonie.Domyślałasię,żeosoby,
któreutworzyłyteukryterezerwaty,celowowybrały
nie​przy​ja​znere​jo​nyod​stra​sza​ją​cenie​pro​szo​nychgo​ści.
Przednimiwzasięguwzrokupojawiłsięrząd
piramidekzkamieni.Kendraniewspomniałaanionich,
aniolśniącympowietrzu,gdyżwiedziała,żezwykły
czło​wiekniepo​tra​fił​bysięnanichsku​pić.
Napewnojedziemywdobrymkierunku!?spytała
Eli​se,prze​krzy​ku​jącha​łas.
Totylkodziałanieczarudekoncentrującego,który
ochraniarezerwatodparłaCamira.Jateż
toodczuwam.Jesteśmynawłaściwejtrasie.Wszystko
będziedobrze,jeślitylkoskupięsięnadrodze.Gdy
prze​kro​czy​myba​rie​rę,wra​że​niemi​nie.
Kendranieczułatychskutków,wiedziałajednak,żenie
powinnasięztymzdradzaćprzedobcąosobą.
Rzeczywiście,gdytylkominęliusypanekamienie,
wszy​scypa​sa​że​ro​wiesięod​prę​ży​li.
Podrugiejstroniegranicykrajobrazbyłbardziej
gościnny.Ziemięubarwiałypolnekwiaty,krzewy
wydawałysiępotężniejsze,atuiówdziepojawiłysię
drzewa.Kendradostrzegłakilkawróżekpodobnych
dociem.Fruwałynaszarych,nakrapianychskrzydłach.
Wpobliżubłotnistegowodopojuzauważyłaparęzwierząt
przypominającychdużepasiastechartyodługich