Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ogo​nach.
Cototakiego?spytała,wskazującpalcemwich
stro​nę.
WilkiworkowateodparłaCamira.Inaczejtygrysy
tasmańskie.Mamyichtusporo,choćnacałymświecie
wyginęły.Niektórepotrafiąmówić.Popatrzcienatamten
stok,obokkrza​ków.
KendrapodążyłazaspojrzeniemCamiry.Zobaczyła
włochatączłekokształtnąpostać.Elisezmrużyłaoczy
iosło​ni​łajedło​nią.Stwo​rze​niezni​kłozpolawi​dze​nia.
Cotobyło?!za​wo​ła​ła.
YowieodparłaCamira.CośjakWielkaStopa.
nieśmiałe,leczciekawskie.Prawienieuchwytne.
Częstomożnajedostrzeckątemoka,alenatychmiast
ucie​ka​ją,gdyzwró​cisięnanieuwa​gę.
Wy​glą​dałnasmut​ne​goza​uwa​ży​łaMara.
Ichpie​śnizwy​klepeł​neżaluprzy​zna​łaCa​mi​ra.
Gdydżipdotarłnaszczytłagodnegopagórka,polewej
stronieoczomgościukazałsięgłównydom
ObsydianowegoPustkowia.Drewnianybudynek,
postawionynawzniesieniu,miałkilkawykuszy
zestromymidaszkamiorazobszernąwerandę.Ztyłu
znajdowałasięgigantycznastodoła,atakżeszeroka
staj​niapo​łą​czo​nazza​gro​dą.
Zprzodu,naprawo,płynęłarzeka,którąKendra
widziałazsamolotu.Zaniąmajaczyłgeometryczny
kształtwiel​kie​goob​sy​dia​no​we​goblo​ku.
Nieprzypominamsobie,żebynamapachzaznaczono
turze​kęstwier​dzi​łaEli​se.
TęczowaRzekawwiększościbiegniepodziemią
odrzekłaCamira.Alewypływanapowierzchniętutaj,
wOb​sy​dia​no​wymPust​ko​wiu.TodarTę​czo​we​goWęża.
Tę​czo​we​goWęża?za​in​te​re​so​wa​łasięKen​dra.
Jednegoznaszychnajczcigodniejszychdobroczyńców
wytłumaczyłamłodakobieta.Istotyowielkiejmocy
twór​czej.
Silnikzawarczałgłośniej.Dżipprędkoprzebyłodległość
dzielącąoddomu,apotemzatrzymałsięzpoślizgiem.
Wózchłopakówniemalgodogonił.Zakręciłizaparkował