Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WreszcieLaurazrykiemsilnikadotarładoKamienia
Snówizajechałaodtyłu.Monolitmiałsetkimetrów
wysokości,setkimetrówszerokościidwarazytyle
długości.Sethzachwycałsięgładkościąkamieniaoraz
idealnąostrościąkrawędzi.Wkońcuzatrzymalisięobok
jedynejniedoskonałościnanieskalanejpowierzchni.Było
towgłębieniewkształciemisy,wielkościpołowypiłki
dosiatkówki.
Traskzaparkowałobok.Sethpatrzył,jakTanuwyciąga
Berriganazdżipaiprzygniatagodoziemi.Trask
podbiegłdoLaury.
–Cosięstało?
–ZeszłejnocyCamiraokazałasięzdrajczynią
–powiedziałakobieta.–CzłonkowieStowarzyszenia
zaskoczylinasiopanowalidom.Myśleli,żejeślizagrożą
skrzywdzeniemzakładników,zaprowadzęwasprosto
wpułapkę.
–Zakładnikówjużniema–zaśmiałsięBerrigan.
–Potymtwoimmałymwyskoku!Twójsiostrzeniecnie
żyje.Twojasiostraijejmążtakże.PodobniejakCorbin,
SamiLois.
TwarzLaurystężała.Drgnęłajejwarga.
–Zabilibyścieichtakczyinaczej.Przynajmniej
uratowałamżyciekilkuosób.
–Itakjużpowas–zapewniłBerrigan.–Tylko
przedłużaciewłasnąagonię.
–Wyjdźzniego,Wayne!–warknęłaLaura.
–Naraziemisiętupodoba–odparłBerrigan.–Jakie
touczucie:zabićswojąulubionąuczennicę?
Spiorunowałagowzrokiem.
–NigdyniepodejrzewałabymCamiry.
–Niesłyszałeś,copowiedziałaLaura?–odezwałsię
Tanu,przyciskającszerokieprzedramiędokarku
Berrigana.–Wynocha.
–Lepiejskończzesłodyczami,grubasie–wydyszał
chłopakprzezściśniętegardło.
–Mogęsprawić,żebędziecibardzonieprzyjemnie
–zagroziłSamoańczyk.
–Toniemniewyrządziszkrzywdę–wycharczał