Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
emocjomulegałtakjakkażdy.Ogarniętypotężnym
niepokojemstłumiłdreszcziopanowałmimikę.Jego
siostrazażadneskarbyniemogłazobaczyć,żesię
de​ner​wu​je.
Traskstanąłprzedwlotemjaskiniiodwróciłsię
dopo​zo​sta​łych.
Niewtensposóbzamierzaliśmywkroczyć
doskarbca.Spieszymysię,jesteśmyzmęczeni,działamy
podpresją.Zdrugiejstrony,przynajmniejzabrakłonam
czasunanerwy.Damyradę.Zebraliśmyidealnyzespół,
mamydo​brysprzęt.Je​stemgo​to​wy.Chodź​my.
Lau​raunio​słasięwdżi​pie.
Jadę.Po​wo​dze​nia.
Lauro!zawołałdoniejTrask.Niepoświęcaj
swojegożycia.Znasztenrezerwat.Zrób,comożesz,żeby
spo​wol​nićwro​gów,apo​temucie​kaj.
Wca​leniemamocho​tyumie​rać.
Za​krę​ci​łaau​temiod​je​cha​ła.
DoTra​skapod​szedłTanu.
Je​że​liidzieszprzo​dem,todajmipo​nieśćklucz.
TraskpodałSamoańczykowiżelaznejajo,zdjął
zramieniaolbrzymiąkuszęipoprowadziłtowarzyszy
dotu​ne​lu.Ru​szy​ligę​sie​go:naj​pierwVin​cent,po​temMara,
Ber​ri​gan,Tanu,Ken​dra,Seth,anakoń​cuEli​se.
Sufit,ścianyipodłożeKamieniaSnówrównież
wykonanozgładkiegoobsydianu.Sethcochwilazerkał
przezramię,wkońcuwejściezniknęłomuzoczu.
Elisepilnowałatyłów,trzymającniewielkąkuszę
wpo​go​to​wiu.
Skąddo​cho​dzitoświa​tło?spy​ta​łaMara.
DopieropojejsłowachSethdostrzegł,żejeszczenikt
niezapaliłlatarek,amimotokorytarzbyłrozświetlony
rów​nymbla​skiem.
Tonie​na​tu​ral​nemiej​scerzekłBer​ri​gan.
Tunelzakręcałnaróżnestrony:najpierwwlewo,
potemwprawo,późniejwgóręiwlewo,następniewdół
iwprawo,itakdalej.WkrótceSethcałkiemstracił
poczuciekierunku.Niepotrafiłbypowiedzieć,skąd
przyszli.Korytarzanirazusięnierozwidlał.Możnabyło