Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
*
Dymzmieszanyzparąwodnąunosiłsięjeszczenadgło-
wamistrażakówdogaszającychpogorzelisko,gdydoakcji
wkroczylipolicyjnitechnicy.Jużwstępneoględzinywystar-
czyły,bymiećpewność,żemajądoczynieniazpodwójnym
morderstwem,zaśpożarwywołanodlazatarciaśladów.
Coprawdazwęgloneciaładwóchosóbbyłytakzniekształco-
ne,żeniedawałydotegożadnychpodstaw,alezatopistolet
leżącywkuchennymzlewiebyłnadtowymowny.
Namiejscuodgodzinykrążyłokilkulokalnychdziennika-
rzy.Ponudnymweekendzie,gorącywprzenośniidosłow-
nietematspadłimznieba.Jaksięmiałowkrótceokazać,
tobyłdopieropoczątekatrakcji.Wezwanyprzezpolicjępro-
kuratorbyłbowiemjednocześnierzecznikiemprasowym.
Nienamyślającsięwiele,postanowiłwykorzystaćświetną
okazjęinaprędcezorganizowałkonferencjęprasową.Stojąc
nawprostkamerimikrofonów,majączaplecamistraża-
kówkrzątającychsięjakwukropie,oczamiwyobraźniwi-
działmigawkiwgłównychserwisachinformacyjnych.Kiedy
wspomniałopodejrzeniupopełnieniapodwójnegomorder-
stwaiwoczachżurnalistówzobaczyłognikijeszczewiększe
odtych,zktóryminiedawnowalczylistrażacy,wiedziałjuż,
żetendzieńmedialniebędzienależałtylkodojednegoczło-
wieka:doniegosamego.
Niepomyliłsięaniojotę.Odgodziny8.00żadnarelacja
zmiejscazdarzeniaserwowanaprzezliczącesięstacjeinfor-
macyjneniepominęłajegowypowiedzi.Prokuratorzapo-
wiadającyszybkiewykryciesprawców,stojącyprzytymna
miejscuzbrodni,któreniezdążyłojeszczedobrzeostygnąć,
byłzbytłakomymkąskiem,abytelewizyjniwydawcy,spra-
gnienikrwiniczympijawki,niewykorzystaliokazjidomak-
simum.
24