Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ztakdużąintensywnością,żezaczęłomnietopeszyć.Przestąpiłam
głupioznoginanogę,jakbymwierzyła,żetopomożemisięuwolnić
odwzrokuDominica,lecztaksięniestało,botenznowuprzechylił
głowę,mrużącprzytymoczy,amnietotakniesamowiciezirytowało,
żemachnęłamnaniegoręką,mocnozaciskającwjednejdłonikluczyk
odsamochodu.
–Nieważne–rzuciłamcicho,próbującominąćchłopaka,aleten
minatoniepozwolił,bozłapałmniezaramię,pociągającwswoją
stronę.
Zatoczyłamsię,potykającsięowłasnenogi,ispojrzałamnaniego
zdezorientowana.
–Corobisz?
–Zapytałem,czywszystkoOK.Nielubię,kiedyktośnie
odpowiadanamojepytania.
–Chybażartujesz–powiedziałamostrymtonem.–Zapytałam,jak
sięnazywasz.Niebyłeśłaskawminatopytanieodpowiedzieć.
–Brown–odpowiedziałniemalnatychmiast,wciążmisięmocno
przypatrując,jakbyczegośwemnieszukał.–Twojakolej.
Przezdłuższąchwilęwalczyliśmynaspojrzenia,cozaczęło
naruszaćwniewielkimstopniumojebarierykomfortu.Niebyłam
nigdytypemosoby,którapozwalałasobienakontaktwzrokowy
dłuższyniżkilkasekund.Zakażdymrazemmnietopeszyło,anawet
miałamprzeświadczenie,żektośprzeztengestwidzicałąmojąduszę.
Takbyłoteżwtymprzypadku.Dominicniemiałztymproblemu,
bobezczelniesięnamniegapił,zyskująctymumniekolejnego
minusa.Mokrykluczykwmojejdłoniprzypominałmiotym,dlaczego
wyszłamzimprezyipocowogólegozaciskałamwpalcach.
Ostatnirazzajrzałambrunetowiwciemniejącetęczówki.
Wyrwałamsięzuścisku,będąckompletniezmęczonatymdniem
inocą.
–Pieprzsię,Brown.