Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jesteśbardzoniewdzięcznaipyskata.Niepodobamisięto.
–Chciałamsiędogadać–oznajmiłamcichymtonem.–
Przeprosiłamcię.Tynajwidoczniejnieumiesztegosłowaprzyjmować.
Słowa„dziękuję”teżnieuznasz,więcjesobiedaruję.Udanejimprezy,
DominicuBrown.
Wymusiłamuśmiech,spoglądającpodnogi.Odeszłam
odDominica,uwalniającsięodjegospojrzeniaimocnychperfum,
któredrażniłyminos.Ruszyłamenergicznymkrokiemwkierunku
samochodu,nawetsięnieodwracając.Drżącądłoniąotworzyłamdrzwi
iweszłamdośrodka.Sięgnęłamdotylnegosiedzeniapotorebkę
izaczęłamwniejintensywniegrzebać.Wkońcuwtympierdolniku
udałomisięznaleźćodpowiedniepudełko,zktóregowyciągnęłam
zieloną,maleńkątabletkę.
Cholera.Woda.Nieumiempołykaćtabletekbezwody.
Rozejrzałamsięposamochodzieinaszczęścieudałomisię
znaleźćbutelkęwodypodprzednimsiedzeniempasażera.Chwyciłam
ją,trochęsięprzytymgimnastykując.Odetchnęłamzulgąioparłam
głowęozagłówek.Wzięłamparęgłębszychoddechówiczekałam,
ażsięuspokoję.Niedość,żeodsamegorananiechciałomisięiść
natępieprzonąimprezę,tojeszczemusiałamwkurzyćsięiteraz.
Byłamnaniegowściekła,bopojawiłsię,jakjakiśbohater,później
mnieprzytymwkurzając.Przestałamsięnadtymzastanawiać,gdyż
rozmyślaniaprzerwałmidźwiękwiadomości.Wyciągnęłamtelefon
ispojrzałamleniwienaekran,delikatnieściągającprzytymbrwi.
Nieznanynumer:
Zawszetakszybkouciekaszzimprez?
OdrazuprzyszedłmidogłowyDominic.ZnałmojeiSama
nazwisko.ByłwdomuDavida,alewcaleniewyglądał,jakbybył
zmojegorocznika.Wyglądałnadużostarszegoiszurniętego.Musiał
byćszurnięty,bozrobiłtonapewnocelowo,zdobywającwcześniej