Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mójprofesor.Pokilkulatach,gdyotworzonoczęściowo
granicęzNRD,żonapoprosiłamnieokupnotorby
wniemieckimsklepie–tragediakomunikacyjna,
dodzisiajtowspominam.Całkowitybrakżywych
dialogówirozumieniazesłuchunalekcjidoprowadził
doczegoś,coodbiedynazwałbymumiejętnościąbierną,
nobocośtamwiedziałem.Gdymójzakładpracy
zorganizowałkursyjęzykaniemieckiegodla
zaawansowanych,ochoczosięzapisałemipróbowałem
nadrobićzaległości.
Matematykaihistorianiemusiałymiećumnieżadnego
motywowania,poprostujekochałem,amiłość
uzasadnieńniewymaga.Dodatkowojeszczeprofesor
matematykizadawałtrudniejszezadania„dlachętnych”
iponocachzprzyjemnościąnadnimisiedziałem.Tylko
zfizykądziałosięinaczej.Jakośszkolnelekcjeniebudziły
wemnieżywychuczuć,wręczprzeciwnie.Profesor
dyktowałdozeszytuprzezpółgodziny,apóźniej
odpytywałzpoprzednichzajęćibyłopolekcji.Jednakże
kilkadomówdalejodmojegomieszkaliwujostwoKazia
iTomasz,bratojca.Jurek,mójkuzyn,byłjużwtedy
studentemPolitechnikiWrocławskiejnaintratnym
kierunkułączności.Wziąłmniedosiebie,gdyzaczynałem
liceumipowiedział:
–Stachu,masztuzbiórzadańzfizykiZillingera,weźteż
mojezeszytyzrozwiązaniamitychzadań.
–Ico?
–Idoroboty.Gdybędęprzyjeżdżałnaświęta,
tomożeszprzychodzićipogadamyofizyceitwoich