Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tamipoprosiTorry’ego,żebyodprowadziłdodomu.Przestałaprzejmowaćsiętym,cosobiepomyśli.
Żegosprawdza,żejestgłupiaalbożetodziwne,żetaknaglezaczęłabaćsięciemności.Aledziśnaprawdę
siębała.
Odetchnęłagłębokoiweszławwąskieprzejście.Pospiesznieruszyławstronęświatławidocznego
nadrugimkońcu.
PanieBiałejWyspy,pozwólciemikroczyćwŚwietleszeptaładosiebie.PanieBiałejWyspy,pozwólcie
mikroczyćwŚwietle.
Naglewpołowieprzejścia,tużpozazasięgiemświatłalatarni,cośporuszyłosięwmroku.Nimzdążyła
uciec,nimchoćbyzdołałakrzyknąć,tocośzłapałoją,obróciłoiprzycisnęłodościanybudynku.Jakaśręka
zatkałajejusta.
Szybkiruch.Odgłosdrącegosięmateriału,chłódwmiejscu,gdziepłaszczzostałrozdarty.Apotem
dziwne,nieznaneuczucie,gdycośostregoprzebijałoskóręimięśnienajejboku.
PaniŚwiatła,chrońmnie…Pomóżmi…
Wciągutychkilkusekund,jakichjejciałopotrzebowało,żebyrozpoznaćból,nóżsięwycofał.Teraz
przyciśniętybyłdojejpoliczka,jegoczubeknaciskałskórętużponiżejlewegooka.
Krzyknij,awykolęciokousłyszałaszept.Powiedzmito,cochcęwiedzieć,anieoszpecętejślicznej
buźki.
Ręka,którazasłaniałajejusta,przesunęłasię,chwytajączagardło.
Proszę,nieróbmikrzywdy…jęknęłaszeptemErinn.Zabardzosiębała,żebypodnieśćgłos.
Mężczyzna.Tylewiedziała.Alebyłozbytciemno,żebymogładostrzecjegotwarz.
Powiedzmi,coszeptałaśzażądał.OBiałejWyspie.OŚwietle.
Proszę,puśćmnie.Proszę,nie…
Mów!
B-białaWyspatoschronienieŚwiatła.CałeŚwiatło,którechroniElanderprzedMrokiem,matamswoje
korzenie.
GdziejesttaBiałaWyspa?
Zawahałasięnachwilęipoczuła,jaknóżpowolinacinadelikatnąskórępodokiem.
N-napółnocy…Towyspaprzywschodnimwybrzeżu…Napółnocy.
Rękanajejgardlezwolniłachwyt.Nóżpogładziłpopoliczku,alejużnieranił.Mężczyznaodstąpił
okrok.
Kimjesteś?Głupiepytanie.Immniejbędzieonimwiedziała,tymdlaniejbezpieczniej.
ZjadaczemŚwiata.
Czyliniezamierzałjejpowiedzieć.Todobrze.Odejdzie,aonabędziebezpieczna.Zdawałasobiesprawę,
żejestpoważnieranna,alewystarczykrok,możedwa,aznajdziesięwświetle,cudownymświetle…Nogi
miałalodowateidrżące,uginałysiępodnią,alezdoładotrzećdokońcaprzejściaiwyjśćnagłównąulicę.
Tamktośzobaczyinapewnojejpomoże.SprowadziTorry’egoiwszystkobędziedobrze.Pobiorąsię
pozbiorachi…
Wciemnościzobaczyłanadsobąbłyskostrza.Wrzasnęłaprzeraźliwie.Nóżwbiłsięwjejpierś,
przecinająckrzyk.Przecinającnadzieję.Przecinającżycie.
Zewsząddochodziłykrzykiitupotbutównabruku.Ludziebieglikuprzejściumiędzybudynkami.
Toprzybrałoswąnaturalnąformęipopłynęłopodbrukiem,przesuwającsięwstronęgłównejulicy.Ktoś
potknąłsię,kiedyprzepływałopodjegonogami.Mijającgo,pozostawiłowsercuczłowiekaskazę.
Potemzatrzymałosię.
Erinn,nie!krzyknąłpierwszymężczyzna,którydobiegłdodziewczyny.Towykorzystałotunel,jaki
rozpacziszoknawidokwłasnychdłoniskąpanychwkrwiukochanejwykopałygłębokowsercumężczyzny
iwsunęłodojegoumysłumackę.
Byłatutaj,wtymprzejściu,ztwojegopowodu.Tostałosięprzez
ciebie
,szepnęło.Nie!Jednakcośtambyło,maleńkieziarenkozwątpienia,cieńmałegoprzewinienia.
Wystarczy,bywykiełkować.
Tak
,szepnęło,nasycająctosłowomrocznymprzekonaniem.
Tostałosięprzezciebie.
Potemwycofałosię,pewne,żetesłowazakorzeniąsięwsercumężczyznyizacznąrosnąć,tłumiącjego
Światło,możenawetnatyle,bynigdywięcejniezaświeciłowpełni,bynigdywięcejnikogoniepokochał.
PrądyMroku,któreprzepływająprzezwioskę,stanąsiędziękitemuniecomocniejsze,takjak
pozniknięciutychdwóchchłopców.Takwielesercbyłogotowych,bywysłuchaćmrocznychszeptówotym,