Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przyjdązagraćztobą.
Samniewiem.Michaelpoczułzimnydreszcz.
Muzykatutajniejestdobra.Niezapominajotym.
Pamiętaj,kimjesteś,inietraćczujności.
Byłnieśmiałymsiedemnastolatkiem,kiedyponiemalrocznejtułaczceporazpierwszyzawędrował
doMglistychWzgórz.Odtamtejporyuważałwioskęzaprzyjazne,bezpieczniemiejsce.Jeślijednakludzie
uświadomiąsobie,kimjest,MglisteWzgórzaprzestanąbyćtakiebezpieczneitakieprzyjazne.
Shaneyopróżniłswojąszklankę,poczymwyciągnąłspodbaruszmatęizacząłpolerowaćblat.
PamiętaszstarąBirdie?zapytał.
Michaelprzesunąłpalcempobrzeguszklanki.
Pamiętam.Paliłafajkęiśmiałasięzogniemgorętszymniżsłońce.Mimoswojegowiekumogławtańcu
wykończyćkażdegopartnera.
Tafajka…Shaneyuśmiechnąłsiępodnosem.Birdienigdyniebrakłodoniejziela.Kiedyjejsię
kończyło,zawszedostawałaodkogośnowe.Ludziepytaliją,czychowagdzieśzapasyszczęścia,ponieważ
nawetwzłychczasachpotrafiłasięgodoszukać.Zawszepowtarzała,żeświatprzenikająprądyszczęścia,
adziękilekkiemusercuiśmiechowimacałeszczęście,jakiegopotrzebuje.Zapadłacisza,alenietakajak
wówczas,kiedyżadenznichniemiałochotynarozmowę.WreszcieShaneyznówsięodezwał:Kiedyporaz
pierwszyprzyszedłeśdoMglistychWzgórz,Birdiezobaczyłacięiusłyszała,jakgrasz.Kiedyposzedłeś
wswojąstronę,wzięłanabokmojegoojcaikazałamuociebiedbać,jeśliznówpojawiszsięwwiosce.
Powiedziała,żenawiosnępochowamy,achoćniesądzi,żebyśbyłskłonnyporzucićwędrówkęizapuścić
korzenie,możeszprzynosićszczęściedoMglistychWzgórzpojejśmierci.Niektórzyznaswiedzą,kimjesteś
takjakwiedzieli,kimbyłaBirdie.
Michaeldopiłresztęwhisky,czując,jaknarastawnimrozpacz.Niemiałnajmniejszejochotydalej
przebijaćsięprzezmgłę,alejeszczebardziejniechciałzginąćzrąktłumu,oskarżonyocoś,czegonie
zrobił.
Lepiejbędzie,jakruszęwdrogęwestchnął.
ShaneyzimpetemrzuciłszmatęnabarispojrzałnaMichaelawzrokiem,którywrównymstopniu
wyrażałniedowierzanieizłość.
Acotakiegokonkretniepowiedziałem,żewtwoimmikroskopijnymmóżdżkupowstałowrażenie,
żechcemysięciebiepozbyć?zapytał,patrzącostronaMichaela.Idlaczegouważasz,żejestemzdolny
wypędzićkogośnadwórwtakąmgłę,skoromożnazgubićsięnawłasnymprogu?
Michaelnicniepowiedział.ZłośćShaneyanaswójsposóbgopocieszyła.
Niemogęzmienićtego,kimjestempowiedziałcicho.
Niktcięotonieprosi.Shaneypodrapałsiępogłowieiwestchnął.Kilkadnitemucośzłegoprzeszło
przezMglisteWzgórza.Caławioskamiałaciężkąnoc.Dziecibudziłysięzkrzykiem.Niemowlętapłakały
godzinami.Areszta…Todziwneuczucie,kiedydawnozapomnianystrachwracaichwytacięzagardło.
Budziszsięzwalącymserceminiewieszdokońca,gdziejesteś.Nocbyłaciężka,Michaelu,anastępnego
dnia…
ShaneypopatrzyłwmgłęzaoknemiMichaelrównieżskierowałtamwzrok.
Więcjesttakodwieludni?
Przezpierwszedwaludziezajmowalisięswoimisprawaminajlepiejjakpotrafili.Robilitylkoto,
comusieli,pewni,żemgłasięrozejdzie,jakzawsze.Pierwszegowieczorumojapaniijamieliśmytunawet
klientów.Urządziliśmyzabawę,zmuzykąitańcami,bowszyscystaralisięzapomniećokoszmarach
poprzedniejnocy.Alemgłasięnierozeszła.Pozostaładodziś.Imyślęsobie,żetocoświęcejniżmgła.
Ajeślizłoużyłojakiejś…magii…żebystworzyć,totrzebaterazinnegorodzajumagii,żebydoprowadzić
wszystkodoporządku.
Obajprzyglądalisięsobieprzezchwilę.PotemMichaelpołożyłręcenabarzeizamknąłoczy.Nieumiał
znaleźćsłównaopisanietego,copotrafiłwyczuć.Dźwięk,którywypełniałterazjegoumysł,byłzgrzytliwy,
skrzypiący,grzmiący,mulisty,szarpiący.Dźwięktrucizny.Dźwiękstarychran,bolesnychwspomnień,
głębokopochowanychlęków.
Potemwyobraziłsobieswojąmuzykętutaj,wtawernieShaneya.Jasnedźwiękimetalowegofletu,
świecącewśródnocyjakpromieniesłońca.Inaglepoczułpewność:jegomuzykaprzywrócirównowagę
natyle,żebytutejsiludziemogliuzdrowićMglisteWzgórza.Pomożeimprzywrócićrytm.Naprawić.
Stworzyćtakąharmonię,bynadalmógłtuprzynależeć.
OtworzyłoczyispojrzałnaShaneya.
Roześlijwieści,ajazapewnięmuzykę.
Shaneyzawiadomiłkogomógłipowolitawernazaczęłazapełniaćsięgośćmi.Oczywiścieniebyłonikogo
zdalejpołożonychfarm,alerodziny,któremieszkaływpobliżu,przyszły.Ludzieprzychodzilizdziećmi,