Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
towszystko.Napierwszyrazwybrałem
nocciola
i
limone
,bootopoprosiłjakiśWłochprzedemną.
Kremowyorzechdoskonalekomponowałsię
zodświeżającokwaskowatącytryną.Zjadłemlody
wdrodzedoSantaCroce,apotemwróciłempojeszcze
jednąporcję,tymrazempistacjoweimelonowe.Jakiś
czasprzesiedziałemwchłodnymcieniusklepu,zerkając
nakażdegowchodzącegoklientawnadziei,żeznów
zobaczę.
Gdynadszedłpopołudniowyupał,ruszyłem
doOgroduBoboli.Imwyżejsięwspinałem,tymmniej
widziałemturystównaszczycieokazałosię,żejestem
nadmalowniczymjezioremcałkiemsam.Słońcewciąż
mocnogrzało,aleterazskryłosięzawelonemwilgoci,
dziękiktórejpanoramamiastawyglądałajakskruszały
przezwiekinalotnaobraziektóregośzestarych
mistrzów.Powzgórzachprzetoczyłsięgrzmot,
apowietrzezgęstniałoodnadchodcegodeszczu.
Otworzyłemszkicownikinaniosłemnapapiermglisty
zarysDuomo.
Nagleprzeznienaturalnieżółtewieczorneniebo
przebiłspromieńsłońca.Nadałsurrealistycznej
wyrazistościrównoprzyciętymżywopłotomirozświetlił
zielonkawoniebieskąwodę.Podniosłemaparat,awtedy
zfontannypośrodkujeziorkazerwałasiębiałaczapla
dotejporystataknieruchomo,żewydawałamis
jednązwymyślnychmarmurowychrzeźb.Ptak
przeleciałnadwodą,wytrącającmniezzadumy.
Trzepotjegoskrzydełbyłjedynym,comąciłoidealnie
statycznyicichykrajobraz.
Uświadomiłemsobie,żeodśniadaniaaniprzez