Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–wyklikałnaklawiaturzetelefonu,dumny
zdwuznaczności,którąjejzaserwował.
Jegowążzzainteresowaniemdrgnął,gdykieszeń
spodnizawibrowała,sygnalizującodpowiedź.Zaczynałjuż
nawet,niczymprzebiśnieg,wychylaćsiędosłówAldony,
któreniechybnie–Jacekbyłtegopewien–postawią
gonabaczność.
Najdroższawróci,aonbeztychwszystkichustaleń
‒Czydrzwizamknięte?Agumkimasz?Czyjestem
gruba?–bezpruderyjniepuścigadawolno.Jegopalcejuż
zostawiałytropynajejpośladkach…Ztegopodniecenia
dłoniemusięspociłyiniemógłodciskiemlinii
papilarnychodblokowaćtelefonu,żebydotrzeć
donamiętnychtreści.
Wytarłwspodnienajpierwręce,potemtelefon.
Jeszczeraz,zastanówsię.Którytobyłpalec?Przecież
odblokowujetourządzenietysiącrazydziennie.Robi
totakautomatycznie,żeterazwnerwachzaJodęnie
pamięta.
Kciuknie.Możewskazujący?Ponowniewytarłręce
wspodniedosucha.Spróbujmyjeszczeraz.Uff!Jednak
kciuk.
Stojęnawjeździe,rozpalona,bowkurwiona.Wyjąłeśmipilota
ztorebkiinieoddałeś.Chowajwężaiotwórzbramę!
Aha,czylitakietoporno.Rozczarowanyrzuciłtelefon
nadizajnerskinarożnik.Dośćwygodniejużsięwnim
rozsiadłwoczekiwaniuna…próżno.Jegopytonnapowrót
stałsięzaskrońcem.Blamażnacałego.Czułsięjak