Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciprowiantnadrogę.
Poszliwetrójkędogospody,aresztawsiodprowadziłaich
wzrokiem.Namiejscukobietausadziłabezwolnądziewczynęprzy
stoleasamazabrałasięzapakowaniejedzeniadozgrabnegoworka
zdwomapaskami,bymożnabyłonieśćgowygodnienaplecach.
Wypakowałagohojnie,włożyłacałyokrągłychlebdopiero
coupieczony,dwapętakiełbasy,kawałszynkiidużągomółkęsera.
Dotegowcisnęłaflaszkęlekkiegowina,mniejsząbuteleczkęoliwy,
dotegoupchnęławoreczekzziołami.Zawiązałatobołekipostawiła
goprzedDobrą.
–Powinnonapierwszyczaspodróżywystarczyć,apotemtojuż
samabędzieszmusiałasiępostaraćjakoś…Masztu…–kobietawyjęła
zzapaskikilkadużychmonetizacisnęłananichdłońdziewczyny.
–Aleprzecieżniemogętegowziąć–zaprotestowałaDobra.
–Wysaminiemaciedużo.
–Tymcomammogęsiędzielić,jakchcę,nicnikomudotego
–mruknęłakobieta.Dziewczynazobaczyła,żewjejoczachzakręciły
sięłzy.–Dobrze,żejużniemasznikogo,kogobyśmusiała
tuzostawić.Lżejcibędzieodejść.
Lutnikpokiwałgłową.Samwyciągnąłzkieszenimonetyidołożył
doświeżonabytegomajątkuDobrej.Zdrugiejwyjąłzwinięty
wzgrabnekółkokompletstrun.
–Wwolnejchwili,jakjużodejdziesztrochę,załóżinastrój.Ztych
pewniejużniewydobędziesiętakamocjakzpoprzednich,
aletotybyłaśzapałką,cotenpłomieńwyzwoliła,niehitara…
Będzieszmogłagrać,możenawetzarabiaćnastrawę,dobrzegrasz,
uważajtylkogdzieidlakogo.Tylkopamiętaj,niepokazuj
niepotrzebnieswojejmocy,trzymajjądobrzeukrytąwdłoni.Dla
własnegobezpieczeństwa…–podniósłgłowę,spojrzałnadziewczynę
iażmudechzaparło.
WłosyDobrej,dotejporyciemnobrązowe,byłyzupełniebiałe.
Nieszare,jaktozwyklenastarośćsiędzieje,nieprzetykane
jaśniejszymipasmami,tylkosrebrzyściebiałe.Odnasadypokońce.
Właścicielkagospodyteżtozauważyłaiwestchnęłazżalu.
–Och,dziecko…–powiedziała.–Idźjuż.Zanimludziezaczną
doprzytomnościwracaćipytaćociebie.