Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Powszystkimzapadłagłucha,dudniącacisza.Dopalającasiękarczma
skrzypiała,osiadającnaziemi.Niktnierzucałsięgasić,niebiegł
ratowaćrannych.WszyscypatrzylinaDobrą.Niektórzyzpodziwem,
innizprzerażeniem,wszyscyzniewiarąwto,cowłaśnieujrzeli.Jedna
drobnadziewczynazabiłaświatłemzdłoniwszystkichoprawców
wewsi.Kilkomaruchamiręki.Wszystkich.Nawettych,cosiękryli
wtłumiegapiów.Bezbłędnieznajdowałakażdego,ktoznęcałsię
nadrodzinąiprecyzyjniesięgałaponiegoparzącymistrunami,które
unosiły,siekłyicięłybezlitości,precyzyjnie,szybko,wydając
grzmiąceakordyjakbyzsetkinajlepszychhitar,tworzącmuzykę
strasznąipięknązarazem.Owijałysięwokółciał,paliłyżywym
ogniem,zdzierałyskórę.Podcinałygardła,obcinałyręceinogi.Aona
tylkostała.Zarzucałaswąstraszliwąbrońjakwędkęnadrzeką.
Taksamoodniechcenia.
Terazzwinęładłońwluźnąpięść,patrzącnaswojedzieło.Natych
wszystkichludzi,martwychterazinaglezupełnieniegroźnych.
Naswojegonieżywegoojca.Nasąsiadów.Apotemprzeniosławzrok
nażywych.Właścicielkagospodyzdrugiejstronywsipodeszłajako
jedynazebrawszysięnaodwagęipochwiliniepewnościprzytuliła
jąmocno.Długotaktrwaływuścisku,pókikobietaniepoczuła,
żedziewczynątargastraszliwyszloch.Odsunęłasię,spojrzałajej
wtwarz.
–Cojazrobiłam…–wyszeptałaDobra.–Cojazrobiłam,
namuzy…
–To,czegoniemieliodwagizrobićwszyscyinni–odpowiedziała
twardogospodyniimocnouścisnęłajejręce.–Uratowałaśnas.Oni
bywszystkichpozabijali.Wieszprzecież.
–Wiem…–szepnęła.–Aletoludzie.Zabiłamtyluludzi…
–Mordercówizłoczyńcówzabiłaś,nieludzi.Oddawnaimsię
należało,złosiętupleniłoprzeznikogonietrzebione,wsiłęurośli
taką,żeniktimsięsprzeciwićnieumiałiniemógł.Ażdotejpory.
–Toprawda–powiedziałLutnik,którynagleznalazłsiętużobok
Dobrej.
Położyłrękęnajejramieniuispojrzałztroską.
–Aleterazmusiszstądodejść–powiedziałsmutno.–To,