Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tozduszonopodczasżycianasłużbiewewłasnymdomu.
Czynapewno?Czytendombyłjej?Mogławnimmieszkać,
jednakopłatabyłasłona,nicniedostawałazadarmo.
Wolnodziejwszedłdoogroduubranywdomowąszatę,która
wjakiśpokrętnysposóbdodawałamutylkogodności.Zadowolony
zatarłręce.
–Toco?Jedzmy,mojedrogie,jedzmy,niemacoczekać,ażdobre
jedzeniezpowodunadmiernegooczekiwaniastaniesięmniej
smaczne!
Dobradopieroterazuświadomiłasobiejakbardzojestgłodna.
Zapomniałaotympodczaskąpieli,szczęśliwa,żemożesięumyć,
znowupoczućjakczłowiek.Popatrzyłajednaknaswoichgospodarzy
nieśmiałoizaczekała,ażpierwsisięgnąpopotrawy.Oniwymienilisię
spojrzeniami.Doskonaleprzeczuwając,codziejesięzdziewczyną,
nieżałowalisobienakładanychpyszności,uśmiechamizachęcającją,
bynieociągającsię,czyniłatosamo.Niemaljęknęłazzadowolenia,
kiedyugryzłapierwszykęsświeżego,jeszczeciepłegochleba.Dar
nalałajejmiseczkęmioduipodsunęłatalerzzserami.Dobranałożyła
sobiekilkakawałkówijadła,ażjejsięuszytrzęsły.Och,cozauczta!
Nigdychybaniejadłanictakdobrego!Nawetwgospodziewosadzie
powystępachzPocieszkiem.Odomuniewspominając.Ojciec
nielubiłniepotrzebnietracićpieniędzy,czegosamniezjadł,woził
nasprzedaż,niewielepozostawiającdlacórki,ottyle,żebyzagłodzona
niechodziła,siłędorobotymiała.Kiedyspróbowaławarzywwsosie,
nachwilęprzestałaprzeżuwać,próbujączgadnąć,jakieprzyprawy
nadająimtakniebiańskismak.Jadłaterazjużwolniej,delektującsię
nieznanymismakamiipopijająctęgowinemiwodą.Ażjejsięnawet
trochęwgłowiezakręciło.Wkońcuodchyliłasięnaoparcieławy,
czując,żejużanijedenkęsniezmieścisięwjejbrzuchu,położyła
nanimrękęiprzymknęłaoczy,mającochotęzacząćmruczeć
jaknajedzonykot.Kotpodługiejwłóczędzebezudanychpolowań.
Kiedyotworzyłaoczy,zobaczyła,żejejnowiprzyjaciele
przyglądająsięjejzuśmiechem.
–Myślę,żeterazpowinnaśodpocząć.Dawnochybaniespałaś
poddachem–stwierdziłWolnodziej.
–Chodź,pokażęcitwójpokój–Darwstałaiwyciągnęładoniej