Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rękę.
Poszłynapiętro.Wnętrzepokojugościnnegobyłoskromne,
leczprzytulne,wyposażonewewszystko,copotrzebne,byczućsię
bezpiecznie.Nałóżkuleżałgrubotkanykocipoduszkawpachnącej
praniempowłoczce.Obokniewielkistolikaprzynimkrzesło
wykonanezdrewnawpięknymmiodowymkolorze.Skrzynia
naubraniapodścianąbyłacudniezdobionarzeźbieniamiroślinnych
motywów,wokniepowiewałalekkazasłona.
–Dzieńchylisiękukońcowi–powiedziałaciepłoDar.–Połóżsię
iśpijtakdługo,jakchcesz.Niktniebędzieciprzeszkadzał–nistąd
nizowądpodeszłabliżej,pocałowałajądelikatniewczołoiszybko
pogłaskałapopoliczku.–Odpocznij.
Dobrapatrzyła,jakdziewczynawychodziidelikatniezamyka
zasobądrzwi,stałajeszczejakiśczas,nieświadomietrzymającdłoń
napoliczku,poktórympogłaskałająDar.Potemzłożyłaswójskromny
dobyteknaskrzyni.Usiadłanałóżku.Splotłaręceipatrzyła,
jakzaczynajądrżeć.Podpowiekamizebrałysięłzy,bywkońcu
znaleźćdrogęwdół.Płakałabezgłośnie,jakwdomu,gdzienaojca
płaczdziałałjakpłachtanabyka.Nigdywięcnieszlochała,niełkała.
Poprostułzypłynęłypopoliczkach,agardłopłonęłorozpaczliwym
bólemdoznanychkrzywd.Wkońcuzmęczonapłaczemicałym
pełnymwrażeńdniemzsunęłabutyiwubraniupołożyłasięnałóżku,
naciągająckocnagłowę.Zasnęłanatychmiast.
Obudziłasięzkoszmaru,podrywającsięgwałtownienaposłaniu,
niemaluduszonaniewyartykułowanymkrzykiem.Rozejrzałasię
półprzytomnie,awidzącprzytulnewnętrze,odetchnęłazulgą.Spuściła
noginapodłogęizastanowiłasię,codalej.Gdzietumożnapójść
zapotrzebą,któradoskwierałajużbardzo?Czyktośjestwdomu?Jaka
jestporadnia?Uznała,żeniemainnegowyjścia,trzebasięruszyć
iwyjśćzbezpiecznegownętrza.Ostrożniewyjrzałazadrzwi.Wdomu
panowałacisza,alezdołusłyszałabrzęknaczyńiczułaapetyczne
zapachy.Zeszłaschodami,byzajrzećdokuchni.Darstałatyłem
doniejinadużymstolepośrodkupomieszczeniazwprawąsiekała
warzywa.Byłaubranawluźnątunikę,którązakrywałfartuchzwiązany
naplecach.Stałaboso.Włosyzebrałaizwiązałakolorowąwstążką.
ZjakiegośniepojętegodlaDobrejpowoduwyglądałajakbybyła