Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PopoliczkachDarpłynęłyłzy,jejoczybyłyszerokootwarte,aźrenice
rozszerzone.Obliczeolbrzymawyglądałomniejwięcejtaksamo,
coprzyjegoposturzewydawałosięprzedziwnymniedopasowaniem.
Nicniemówili,niebyliwstaniedobyćgłosu,niepróbowali
żartobliwiebićbrawaniwiwatować.Poprostutkwilitak,jakzłapani
wczarbezruchu,aDobrazaczęłasiębać.Wstałapowoli,odłożyła
hitaręizeszłazpodestu.Niewiedziała,corobić.Przeprosićiwyjść?
Spakowaćsięiodejść?Rozbićsobiegłowęościanę?
JaknakomendęWolnodziejiDarporuszylisięwyrwanizuroku.
Darprzetarłatwarzobiemadłońmi,ajejojciecwytarłoczyrękawem.
Popatrzyliteraznaniąprzytomniejzjakąśobawą.
–Omuzy–szepnęłaDar.
–Całeszczęście!–podniesionymgłosemrzekłWolnodziej.
–Co?–zapytałaskonfundowanadziewczyna.
–Dziękimuzom,żeniepozwoliłemcigraćiśpiewaćwgospodach!
Nieszczęściebyłobygotowe!Żywabyśztegoniewyszła…
Dobrapatrzyłanierozumiejącymwzrokiem.
–Odkiedymaszmocmuz?–spytałaDar.
Dobrapoczuła,żeprzerażeniezaciskasiępalącąobręcząnajej
gardle,sercuikolanach.
–Ja…jakto?Jakamocmuz?Oczymwymówicie?–wydukała,
choćpamiętałaprzecież,copowiedziałLutnik.
–Kiedygrasziśpiewasz,świecisz–wyjaśniłaDar.–Toświatło
przenikatwojąskóręodśrodka,jesteśniemaljakpochodnia.Płynie
odciebieenergia,atwojamuzykaprzenikadonajgłębszychpokładów
emocjisłuchaczy.Nieważneczyśpiewaszprostąkołysankę
czyskomplikowanąpieśń.Nietylkojestpiękna.Jesttwórcza.Może
leczyć,aleizabijać…
Dobraopadłanakolanaiusiadłanapiętach,czując,żejejciało
ogarniasłabośćiniemoc.
–Niechcęjużzabijać…–szepnęłazeschylonągłową.–Bojęsię
samasiebie.
Apotem,wbrewrozsądkowiiobawieprzedkarą,opowiedziała
wszystko,cowydarzyłosięwjejosadzie.Oswoimiinnychżyciu,
oawanturze,ostrunach,otym,cozrobiłaijakpotemuciekła,