Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kosmykjejbiałychwłosówzaucho.
Jateżmammocszepnęła.
OczyDobrejrozszerzyłysięwszoku.Westchnęłagłęboko,zdając
sobiesprawę,żeprzezdłuższąchwilęwstrzymywałaoddech.
Próbowałacośpowiedzieć,aleniemogłaznaleźćodpowiednichsłów.
Mamocmojadziewczynka,ojmapokiwałgłowąojciec.
Jakpierwszyrazsięobjawiła,tomyśleliśmyzmatką,żedomsię
rozleci.Aonasobieśpiewała,skaczącnaskakance.
MammocgłosuwyjaśniłaDar.Kiedyśpiewam,emanuję
mocą,uzewnętrzniammojeemocje,potrzeby,myśli.Wtedybyłam
bardzoskupionanaliczeniu,ilerazyudamisięskoczyćbezskuchy
ikoncentracjawyzwoliłanaturalnepokładymagii.Kiedyzaczęłam
sobiepodnosemnucić,wszystkieprzedmiotywokółuniosłysię
wgórę,bojachciałampodskakiwaćjaknajdłużej.Uniósłsięstół
wkuchni,uniosłysięwarzywa,któremamakroiłanaobiad,uniosły
sięłóżkawsypialniach…Prawieuniósłsięcałydom.Naszczęście
mojamamazorientowałasię,cosiędzieje.Przybiegła,objęłamnie
izaczęłauspokajać.
Zaśpiewałajejkołysankęmruknąłgospodarz.Uciszyłają,
uspokoiła,akiedyzamilkła,wszystkowróciłonaswojemiejsce.
Wtedyrodziceusiedlizemnąidługorozmawialiśmy.Tłumaczyli
mi,nacomuszęuważaćiczegominiewolnorobić.Miałam
tylkodziesięćlat,więctrudnobyłomiwpełnizapanowaćnadtaką
mocą.Razemznimićwiczyłamwolę,bykoićsiłęgłosu.Bokiedy
pozwalałamsięjejrozszaleć,wszystkofruwało,pękało,znikało…No,
okropniebyłonapoczątku.Bezwiedniemogłamzrobićkomuś
krzywdę.Albozniszczyćcałyrynek.
TorzeczywiściejakjaszepnęłaDobra.
TakprzytaknęłaDar.Wkońcuokazałosię,żemogęteż
głosemuspokajać,łagodzić…nawetleczyć.Żeintencjajest
najważniejsza.Samamusiałamsięwszystkiegouczyć,szkołymocy
muzjużoddawnanieistniały,pozamykaneprzezZakonCiszy.Tyteż
sięnauczysz.Jużinstynktowniewielewiesz.JakzlisicąDar
uśmiechnęłasię.
Moctonarzędzie.JakmłotekzachichotałWolnodziej.Sam
wsobieniejestanidobry,anizły,dopierowrękuczłowiekaczyni