Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ispałnabrzuchu.Tojegozabilipierwszego.
Niewiadomo,cosięstało,żetendzieńnieminąłjakkażdyinny,
pełenzjednejstronynudyizadowolenia,zdrugiejwiecznejobawy
iwytężonejuwagi,bynieoberwaćpogłowiewraziezbytwolnego
wykonywaniaobowiązków.Słońceświeciłopięknie,byłociepło
jaknatęporęroku,jesieńrozwinęłajużswójwielobarwnypłaszcz,
zdobiąclasyisadykolorami,czerwieńizłototylkowtensposób
mogłycieszyćoczybiedoty.Nawetbogatsinieczęstowidywalizłote
monety,nietocowmiastach,taminaczejsiężyłoipłaciło.Nikt
tujakośzamiastaminietęsknił.Zresztązaczym?Zatymhałasem
ulicznychwozów,wrzaskami,brudnymiulicami?Zabrakiemmuzyki,
nawettejnajbardziejzwykłej,wkarczmachinaplacach,boZakon
Ciszytwardąrękąmiastatrzymał?Tubyłodobrze,spokojnie
iłagodnie.Zakonwpoważaniumiałprowincję,słuszniemniemając,
żemaluczcyitaksięnieskrzykną,niezacznąrobićnicpozazwykłym
prostymmuzykowaniem.Nie,tubyłolepiej.Przynajmniejtym,coinni
nanichpracowali.Pocowielkomiejskasłużba,skorowłasnedzieci
iżonylepiejusługiwaliniżnajlepiejszkolonaczeladź?
Popołudniemijałoleniwieipowoli.Dzieńpracyjużsięskończył,
wkarczmiesiedziałocałetowarzystwouwładzy,rozprawiając,
jaktodobrzewytresowalisobierodzinę.Śmialisię,żewokolicznych
wsiachgłupichniesieją,asamirosnąizapieniądzezatrudniają
pomoc.Cozamarnotrawstwo,pocomajątektracić,jakmożna
zadarmodostaćtosamo?
–Słyszałem,żeszewcwKniaziówcedwóchczeladnikówtrudni.
Inaprawdęimpłaci!Zakażdytydzieńdostajązłotego,aprócztego
wiktiopierunek–perorowałojciecDobrej.Miałjużmocnowczubie
apodczaswypowiedziznaczniepoczerwieniałnatwarzy.
–Jakmazadużo,niechpłaci–roześmiałsięsąsiad,ojciec
Pocieszka,Czarny,coprzyzborzemiałdużąchałupęispore
gospodarstwo.–Głupotęzmatkimlekiemsięwypija,topotemtrudno
zkrwiusunąć–zarechotał.
–Prawda,jakbymężowiedziecinaświatwydawali,tobygłupoty
tyleniebyło,każdababatylewarta,cowiadomo–obleśnychichot
przylepiłsięwrazzespojrzeniamidocórkikarczmarza,Szybkiej,
atabłyskawicznieumknęławobawieprzedniechcianymiawansami.