Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
opuchniętątwarzą.
–Awyplujpantosłowo–jęknęłablondWenus.
Więcejgłośnychdyskusjiniebyło,zrezygnowani
pasażerowieczekalinastrażgranicznąprawiegodzinę.
Kiedyodprawasięzakończyłaiautokarruszył,pojawiła
sięnadzieja,żejednakpojedziedalej.Pochwilijednak
stanął,astewardesazarządziła:
–Proszęwysiąśćizabraćbagaże.Autokarfirmy
Blagussstoijakieśdwieściemetrówdalej,zabudynkami.
Pasażerowie,nieszczędząccierpkich,aczjużniezbyt
głośnychuwag,wychodzilinazewnątrz.Alicjaztrudem
zbierałaswojerzeczy,podsiedzeniemmiałatorbę
zkanapkamiigazetami,kocykipoduszeczkę,którą
zawszezabieraławdalsząpodróż.Wautokarzeniebyło
zbytjasno,cośspadłopomiędzysiedzenia,musiałasię
schylićigrzebaćpoomacku.Kiedywreszciezebrała
wszystkierzeczyiwyszłaprzedautokar,większość
współpasażerówjużodebrałazlukówswojebagaże
ipowlokłasięwnieznanymkierunku.
Boże,jeszczetylkotegobrakowało,żebymniezgubili.
Zostanętutajztymimanelamiinadodatekuboższaosto
szylingów,bojaknic,facet,któremujepożyczyłam,
rozpłyniesięwemgle.
–Topanitenplecak?Niechgopanizabieraibiegnie,
boniebędą,niewiadomo,ileczekać.Jajużwracam
doPolski.Powodzenia.–Kierowcapostawiłjejplecak
naparkinguiposzedłdosamochodu.Chwilępóźniejbyła
sama.Niezdążyłajednaknawetsięrozpłakaćnadswoim
losem,bozmgływychyliłsięjakiśkształt.