Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wiesz,spieszęsię,możeinnymrazempogadamy.
–O,widzę,żeniemiałaś.Bywa,alecocipowiem,
tocipowiem:bezchłopa,todlakobietyniemażycia.No,
niejesttak?
–No,niewiem–szepnęłarozpaczliwe,alekoleżanka,
radazesłuchaczki,wcalenieliczyłanaodpowiedź,tylko
trzymającGrażynęzarękawpłaszcza,dalejroztaczała
wizjęrajskiegożyciawzagranicznejrobocie.
–Jacimówię,Grażynka,rzućtowszystkowdiabły
ijedźzagranicę.Słyszałamconiecootwoim,no,niby
źle,żeśgozdomuwygnała,bowiadomo,cobabawarta
bezchłopa,alejakżeśjużtakuczyniła,toniemasz
wyjścia,zagranicęmusisz.Tutaj,wtymnaszymgrajdole,
dziecinieutrzymasz,ażebyimjakątakąprzyszłość
zapewnić,toanimowyniema.Jakchcesz,
tociteszparagizałatwię,alejaksezonbędzie,znaczysię
nawiosnę.Teraztobytrzebacoinnego.
–Ajakżejasobiebezjęzykaporadzę?
–Cośty,niepamiętasz,jakżeśmy„ichhabegrube
babe”naniemcuwkuwały.Przeciejatesamelekcje
cotymiałam,mniewystarczyło,toitobiestarczy.Nie
święcigarnkilepią,douczyszsięnamiejscu.
Rozstałysięzniczym,alewGrażyniekiełkowałamyśl,
żemożetojestwyjście.Tymbardziej,żezepsułasię
staralodówka,którądostałaodsąsiadów,więcgdybytak
pojechałachociażbynamiesiąc…Zarobinalodówkę
iwróci.Opatrzność–poinformowanaokierunkuzmian
–raz,dwawzięłasiędorobotyijużkilkadnipóźniej
Grażynapodczaskolejnegosprzątanianapotkała
Germanistkę,którazostaławezwanadojej