Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przechodząprzezgardło.
Tak.
Jateżmuszęnauczyćsięsiły.
Powieszmijutro,jakbyłonatymprzesłuchaniu.Matylda
uśmiechasię,jakbychciaładodaćmiodwagi.Działa.Odwzajemniam
uśmiech.Dozobaczenia,słonko.
Tużzaprogiemszpitalawyciągamkomórkę.Zamierzamzadzwonić
doKonrada,alerezygnuję.Potrafiędojechaćdodomubezniczyjej
pomocy.Wsiadamdoautobusuikiedytylkozajmujęmiejsce,powieki
miopadają.Rytmicznekołysaniepojazdudziałajaknajlepszyśrodek
nasenny.Chybamogłabympoliczyćnapalcachjednejrękigodziny,
któreprzespałamodwypadku.Budzęsiędokładniewmomencie,
kiedyautobusstajenamoimprzystanku.Kilkarazywprzeszłości
zastanawiałamsięnadtymzjawiskiem.Kiedybyłamstudentką,
pojechałamdoLondynu,żebypodszkolićjęzyk,aprzyokazjizarobić
trochęgrosza.Znalazłamzatrudnieniewagencjikelnerskiej
ipracowałamprzyobsłudzebankietów,dosyćekskluzywnych,czasem
nawetzudziałemrodzinykrólewskiej.Tobyłdobryokres,mnóstwo
zamówień.Zdarzałosię,żewracałamotrzeciejwnocy,aoszóstej
musiałamłapaćpociąg,żebyniespóźnićsiędohotelu,gdzie
zamawianokelnerówdopomocyprzyśniadaniu.Byłamtak
wykończona,żeodpływałamnatychmiast,kiedyrzucałamsię
nasiedzenie,aleniezdarzyłomisięprzespaćprzystanku.
Najwidoczniejpodświadomośćratujenasprzedróżnymiwpadkami.
Przekręcamkluczwzamkuicieszęsię,żeKonradwitamniejuż
wprzedpokoju.
Wyglądanato,żektośmajstrowałprzyukładziehamulcowym.
Wypuszczamwolnopowietrze.Wzasadziewłaśnietegopowinnam
sięspodziewaćjużwmomencie,kiedypadłookreślenie„nowe
dowody”.Mimotohipoteza,żektośchciałpozbyćsięmoich
rodziców,wydajesięabsolutnieniewiarygodna.
Podkomisarzprosił,żebyśumówiłasięnaspotkanie.
Wyciągamkomórkę,alezanimzdążęnacisnąćjakikolwiek
guziczek,słyszęgłosKonrada.
Jakonasięczuje?
Tomiło,żepyta.Nigdyniemiałzciotkąspecjalnegokontaktu,ot,
tyleconaobiadkachurodziców,rzadziejunas.Uniejniemógłbywać
zewzględunaalergięnakoty.
Nieźle.Tokwestiastresuipodobnonieodżywiałasięnajlepiej.
Konraduśmiechasięciepło,jakbyspadłmukamieńzserca.