Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ajaktymasznaimię?pytacichutkogłosemmisia.
Martyna.
Gwałtowniepodnosigłowę.Tonieonaodpowiedziałaaninielala.
CiociaMatyldastoiwdrzwiach.Oczyjejbłyszczą,jestpięknajak
wróżka.Uśmiechająsiędosiebie.
Ciociu,atyteżbawiszsiętymizabawkami?
Ciociapodchodzi,bierzenaręceiprzyciskadopiersi.Tocałkiem
przyjemne.Dziewczynkapuszczalalkęimisia,obejmujeciocię
obiemarączkami.
Bawięsięciociaszepczejejdoucha,napołyzczułością,
napołyżartobliwie.Matdodajetymsamymtonem.Wolę,jak
nazywaszmnieMat.
Matpowtarzadziewczynkaichichocze,boMatyldazaczyna
łaskotać.
Beata!Głosmamynieprzyjemniewibrujewpokoju.
Dziewczynkawcaleniechcejejwtejchwili.Chcebawićsięzciocią.
ZMat.
Matstawianapodłodze.Mamawyglądanabardzo
zdenerwowaną.
Musimyjużiść.Głosjejdrży.
Niechcęiść!protestujedziewczynkazezłością.Chcę
tuzostać!
Musimyiśćpowtarzamama.
Nie!
DziewczynkapatrzynaMat,wyczekującodniejpoparcia.Ona
jednakstoinieruchomo,nieodzywasię.Pojejtwarzybłąkasię
dziwnyuśmiech.Mamapodchodziiciągniedziewczynkęwstronę
drzwi.Dzieckozapierasięzcałychsił,więcmatkabierzejenaręce
iniezważając,żecórkasięwyrywaikopie,znosiposchodach.
Dziewczynkadrzesięjakopętana.Nieprzestajewsamochodzie,nie
przestajewmieszkaniu.
Dźwiękkomórki,którązostawiłamnadole,wyrywamniezestanu
transu.Nieśpieszęsię,itakniezdążęodebrać,aleschodzę.Telefon
milknie,kiedyjestemwpołowieschodów,leczzachwilęrozdzwania
sięnanowo.Przyśpieszam.Konradoczywiście.
Halo?mówięzdyszana.
Gdzietyjesteś,kochanie?Czekamiczekam.
Naszczęściewjegogłosieniemapretensji.
UMatyldy.Wiesz,najdroższynazywamgotakchybapoto,