Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
namiejsce.PamiętamKopalewskichspodsiedemnastki,chociaż
zsąsiadaminigdynieutrzymywaliśmyzażyłychstosunków.Drobna,
młodzieżowoubierającasiękobieta,orudawych,kręconychwłosach
ibardzojasnejcerze.Zpewnościąatrakcyjna,chociażwtedy
wydawałamisięstara.Ciemny,wysokifacet,mruk,któryrzadko
odpowiadałnamoje„dzieńdobry”.NoiKrzysiek,rudy,piegowaty
chłopak,któregowidywałamnajpierwwwózku,później
wpiaskownicy,apotemmigałminapodwórku,kiedybawiłsię
wchowanegolubwberka.Nieprzypominamsobie,żebym
kiedykolwiekzamieniłaznimsłowo.Nieprzepadałam
zadzieciakami,abyłamiędzynamiróżnicaprawiedziesięciulat.
–Pamiętamcię.–Reflektujęsię.Ostatecznietenchłopczykjestjuż
dorosłyiwgruncierzeczygonieznam.–Pana.
–Myślę,żepowinniśmymówićsobiepoimieniu.
Zaskakujemnie.Niespodziewałamsiępotymznerwicowanym
chłopakutegorodzajuinicjatywy.Byłobymniejdziwnie,gdyby
powiedział,żebymjamówiłamuty,aondalejnazywałmniepanią.
–Myślę,żetakbędziełatwiej–przytakuję.–Spotkaszsięzemną?
Zarazzapyta,poco,ajabędęmiałakłopotyzodpowiedzią.
–Dobrze.PrzyjedźjutroodwunastejdoGrawitacjinaBrowarnej.
Noproszę,dyktujemiwarunki.Niemamjednakzamiarusiękłócić.
Jestemnaurlopie,dysponujędużąilościąwolnegoczasu,pozwolę
chłopakowipoczućwładzę.PozatymGrawitacjajestzaledwiekilka
minutnapiechotęodmojegomieszkania.
–Dobrze.Wiemnawet,gdzietojest,niemusiszmitłumaczyć,ale
jesteśmiły,żechcesz.–Niemogępowstrzymaćsięoddrobnej
złośliwości,któraitakzapewnedoniegoniedociera.
–Todojutra.Cześć.
Zawszemiwpajano,żetoosoba,którazadzwoniła,powinna
zakończyć,aleniemamzamiaruuczyćzasadsa
vo
ir-vi
vre’uchłopaka
ozaburzonejosobowości.
–Cześć–odpowiadamisłyszętrzask.
Czyproblemypsychologicznetegofacetamogąbyćnatyle
poważne,żebyzabić?Dlaczegozdecydowałsięnapomocakurat
mamy?Czywybrałją,bokiedyśmieszkałwtymsamymblokucoona,
czyteżbyłtozupełnyprzypadek?Postaramsiędowiedziećczegoś
jutro.Mójwzrokwędrujenabiurko.Grubenotesyifotografia
przyciągająniczymmagnes.Siadamwfotelu,dotykamzeszytu
nawierzchu,poczymbioręwręcezdjęcie.Dlaczegowmoimdomu
rodzinnymniebyłożadnychzdjęćześlubuMatyldy?Przecieżrodzice