Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
królaSulejmanazapieczętowanymkrólewskąpieczęcią
–Paribanu,perskaniańka,opowiadałamuwielebaśni
otakichstworach.Aletoniemożliwe–tenczłowiekbył
ubranyjakkapłaninawetnietakbogatojakstarybiskup
Nicetas.Niewiarygodne.Nicetasteżwyglądał
nazaskoczonego.
Niewyglądanaswójwiek,pomyślałLeon.Raczej
nadziesięćniżczternaścielatibardziejnadziewczynkę
niżchłopca.Czemuonagoubierajakkanapowego
pieska?Umalowałamuteżtwarz.Wiem,żerobiątakie
rzeczynaWschodzie,aletujestItalia.Tozłe.
Niemógłzwrócićsiędochłopca,anionimmówić,
bowiedział,żejestcesarzem–zwłaszczażematka
wyraźnieignorowałajegoobecność.Czychciałanauczyć
gopokory?Małoprawdopodobne,astwarzałoniezręczną
sytuację.
TerazPlacydiaznówprzyjęłaswojązwykłąpostawę.
–WitamycięznajwiększąradościąwAkwilei,
archidiakonie–rzekłazuprzejmymuśmiechem.–Mamy
nadzieję,żemaszczas,byzostaćtutajdłużej?
–Trzydni,WaszaWysokość–odpowiedziałLeon.
Dokładnietyleczasupotrzebował,byomówićwszystkie
sprawyzpowolnymstarcem,jakimbyłNicetas.Niemiał
żadnegopowodu,byzostaćdłużej,awRzymieczekało
naniegowielezajęć.PapieżSykstusbyłkochanym,
łagodnymczłowiekiem.KiedyusiadłnatroniePiotrowym,
powiedziałdoLeona:„Czujęsięjakkalekanatym
miejscu.Niejestemtegogodzien.NiechBógmipomoże.
Aty...musiszbyćmojąprawąręką”.Obiecałmuto.Trzy
dniwAkwilei.Anichwilidłużej.
–Poprosiłemarchidiakona,bywygłosiłkazanie
nadzisiejszejMszy–rzekłbiskupNicetas.
–Jestpóźniej,niżsądziłam–stwierdziłaPlacydia,
rzucającspojrzenienapięknierzeźbionyzegarwodny
stojącynastole.–Mszabędziezakwadrans,prawda?
Jeślichceszsiędoniejprzebrać,ekscelencjo,masz,