Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
złego.Muszęsięupewnić,żetoniebyłomojeprzeznaczenie.
Valechybazauważamojewahanie,bozaczepiaramieniemomój
barkiznowuprzyciągamniedosiebie.Gdywtulamsięwniego,
dopadamnieświadomość,jakbardzobolesnabyłabyjegostrata.
Znowuwracammyślamidosnuidouczucianieskończonegosmutku.
Wjednejchwiliwszystkoprzestałomiećsens.Mimożestaramsięnad
sobązapanować,wspomnieniejegośmierciwyciskamizoczułzy,
którychnieumiempowstrzymać.Zaczynampłakać,corazgłośniej
wciągającpowietrzedonaglezaciśniętychpłuc.
–Hej?Cosiędzieje?MartwiszsięoDavida?–Piękneoczy,
porównowypełnionezieleniąizmartwieniem,badawczowpatrująsię
wmojątwarz.
–Nietylkootochodzi–wyduszam,spazmatyczniełapiącdrżący
oddech.–Toprzeztenkoszmar.Śniłomisię,żemiałeśwypadek.
–Wypadek?Jaki?–pytazaciekawionyisadzamniesobie
nakolanach.
–Jakszedłeśdomnie,potrąciłcięsamochód.
–Zawszeuważam,przechodzącprzezjezdnię,jestembardzo
zdyscyplinowanymiświadomymzagrożeńprzechodniem–mówi
żartobliwie,alemilknie,widzącmojąminę.–Tobyłocośpoważnego?
–Tak.
–Jakbardzo?
–Bardzo.
–Zginąłem?
Potakuję.
–Jaktosięstało?
Zaczynamopowiadać,alechociażbardzosięstaramniczegonie
pominąć,dośćszybkoorientujęsię,żewieluszczegółówjużnie
pamiętam.
Gdydochodzędomomentu,wktórympojawiasiętajemnicza
pielęgniarka,Valeunosibrwizdziwiony.