Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zwracałyniknącejużśladywybroczynnaszyi,
układającychsięwprzedziwnywzór.
–Tak,toona–powiedziałaAgataidodałapochwili,
żebyniebyłożadnychwątpliwości:–DżesikaPołaniecka.
Czuła,jakznówwoczachwzbierająjejłzy.Zamrugała
gwałtownieiodwróciłagłowę.Technikwciążniezasłaniał
twarzydziewczyny,jakbyczekałnawyraźnysygnał
Sablewskiego.Aonwciążgoniedawał.Zmusiłasię,żeby
spojrzećnaDżesikęjeszczeraz.Natwarzinaszyję.
–Zostałauduszona,tak?–zapytałanieswoimgłosem.
–Ściślerzeczujmując,prawdopodobnąprzyczynązgonu
byłozadzierzgnięcie–wyjaśniłSablewskipochwili
milczenia,jakbyniemógłsięzdecydować,czymoże
podzielićsięzniątąinformacją,czynie.
Przemogłasięipochyliła,dokładniejprzyglądającsię
śladomnaszyi.Sablewskinieoponował.Stał
zzałożonymirękamiipatrzył,jakAgataodruchowo
wyciągapalec,niemaldotykaskórymartwejdziewczyny,
apotemcofagogwałtownie.
–Czymonjejtozrobił?–Zmarszczyłabrwi.
–Koralami?
Komisarzwestchnął,jakbyrobiłcośwbrewsobie
iodpowiedział:
–Tobyłraczejsznur.
–Sznur?Ztakimdziwnymsplotem?
–Takimamynaraziepomysł.Sądzimy,
żetoakselbant.Sznurnaramienny.
–Słucham?
–Akselbanttotakiozdobnysznurnoszony…
–Wiem,cototakiego–przerwałamuzdumiona.–Czy
tooznacza,żesprawcamożebyćwojskowym?
Sablewskipatrzyłnaniązlekkimrozbawieniem
woczach.
–Wojskowym?–zapytał.–Możliwe.Taksamojakto,
żejeststrażakiem,kolejarzem,górnikiem,