Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przepytaćwszystkich…ugrzęźnietunakilkadni.
Cóż,przynajmniejniebędziesięnudził.
Ztąmyśląotarłpotzczołairuszyłkunajbliższejklatce
schodowej.Nadomofonieniebyłonazwisk,ajedynie
klawiaturanumerycznainiewielkiwyświetlacz.Marek
wybrałprzyciskznadrukowanącyfrą„1”.Pochwilirozległ
siędźwiękdzwonka,anaekranikupojawiłsięczerwony
napis„Calling1”.Dwasygnałypóźniejodebrałajakaś
kobieta:
–Tak?
–Dzieńdobry.Spółdzielnia.Sprawaadministracyjna.
Mamkilkapytań.
Nastąpiłakrótkachwilaciszy,jakbyrozmówczyni
zastanawiałasię,czywpuścićintruza.Wkońcuzabrzmiał
brzęczykdomofonu,Marekpchnąłdrzwiizanurzyłsię
wprzyjemnypółmrok.Minąłskrzynkipocztoweizaczął
sięwspinaćposchodach.Jegokrokiwzbudzałyecho.
Wreszciestanąłprzeddrzwiamidomieszkania
znumerem„1”.Nacisnąłdzwonek.
Ktośmusiałczatowaćprzywizjerze,boniemal
natychmiastusłyszałporuszenie.Uśmiechnąłsię,miał
nadzieję,serdecznie.Zamekzazgrzytałiwszparze
międzydrzwiamiaframugąpojawiłasiękobietaprzed
czterdziestką.Miałanasobiepoplamionyfartuch
kuchenny.WnozdrzaMarkauderzyłniezbytprzyjemny
zapachjakiejśpotrawy.
–Słucham?–Gospodyniniesiliłasięnazbytnie
uprzejmości.
–Dzieńdobry–powtórzyłMarek.–Zajmujęsięskargą,
którawpłynęładzisiajdospółdzielni.Chodziotego
pomarańczowegomercedesa…
–Toniemójsamochód–zaprotestowałakobietaostro,
wchodzącmuwsłowo.
Marekuniósłbrwi,odchrząknąłirzekł:
–Wcaletakniemyślałem.Alestoitutaj,najwyraźniej
nieużywanyizajmujemiejsceparkingowe.Czymoże
mipanipowiedzieć,dokogotoautonależy?–Urwał,
anastępniedodał:–Sąsiedziwiedzątakierzeczy…
Oczykobietyzwęziłysięwszparki.